Zdaniem sędziego Tomasza Piechoty kara jest adekwatna i kasjerka musi ponieść konsekwencje swoich czynów. - Danuta J. świadomie złamała prawo nie przekazując pieniędzy i dokumentacji z wpłat do kasy - mówił. W ciągu czterech lat kobieta ukradła 375 tysięcy złotych. Pieniądze pochodziły z opłat za różnego rodzaju badania, szkołę rodzenia, parking czy dzierżawę szpitala. Skazana nie pojawiła się na ogłoszeniu wyroku. Sąd Okręgowy w Kielcach jednocześnie uniewinnił byłą główną księgową szpitala, oskarżoną o niedopełnienie obowiązków. W uzasadnieniu sędzia Piechota podkreślił, że nie wiedziała o procederze swojej podwładnej. Według sądu odkrycie kradzieży było bardzo trudne, bo o działaniach kasjerki wiedziały dwie księgowe i wpisywały one w księgach rachunkowych nierzetelne dane. - Zawiódł czynnik ludzki, ponieważ główna księgowa miała pełne zaufanie do swoich podwładnych. Nic nie wzbudzało podejrzeń co do czynów skazanej - mówił w uzasadnieniu sędzia. Do ujawnienia kradzieży doszło, gdy jedna z księgowych zrezygnowała z pracy. Nieprawidłowości dopatrzyła się nowa pracownica szpitala. Obie księgowe przyznały się do winy i zostały skazane na kary grzywny od dwóch i pół do trzech tysięcy złotych. Wyrok nie jest prawomocny.