Niestety po raz kolejny Granat przegrał mecz, który był w zasadzie do wygrania. Na pomogły nawet niezbyt trafne decyzje sędziego Tomasza Biskupa, który akurat w tym spotkaniu mylił się na korzyść zespołu Granatu pokazując graczom z Łagowa, aż 3 czerwone kartki. Inauguracja w Skarżysku nie wypadła pomyślnie. Publiczność zgromadzona tego dnia przy ulicy Słonecznej miała nadzieję, że po spadku z III-ligii i odmłodzeniu składu Granat zacznie wreszcie wygrywać. Niestety sztuka ta nie udała się. Po raz kolejny Granat traci bramkę w doliczonym czasie gry i w dwóch spotkaniach ma na koncie zerowy dorobek punktowy. Po rozpoczęciu gry lekką przewagę osiągnął Granat. Atak za atakiem nie przyniósł jednak upragnionego gola. Po jednej z akcji Piotr Dudek uderzył piłkę głową w kierunku światła bramki jednak futbolówka otarła się o poprzeczkę bramki Styczyńskiego i opuściła plac gry. Dobrze w tym okresie gry sprawował się Szyszka, który próbował zaskoczyć bramkarza z Łagowa strzałem zza pola karnego.Po koniec pierwszej części spotkania ŁKS zdobył bramkę,ale jak się później okazało zawodnik drużyny z Łagowa był na pozycji spalonej. Na drugą część spotkania piłkarze Granatu wyszli bardziej zmotywowani. W sześćdziesiątej drugiej minucie spotkania sędzia Biskup wyrzucił z boiska Czaję i Granat grał z przewagą jednego zawodnika.Trener ŁKS szybko przemeblował skład i nastawił swoich piłkarzy na obronę bramki. Granat próbował wykorzystać przewagę jednego zawodnika jednak na posterunku był bramkarz Styczyński. W osiemdziesiątej szóstej minucie spotkania sędzia pokazał drugą czerwoną kartkę zawodnikowi z Łagowa. Tym razem to Arczewski za dyskusję z abitrem musiał opuścić plac gry. Gdy wydawało się,że mecz zakończy się wynikim bezbramkowym w osiemdziesiątej dziewiątej minucie spotkania arbiter z Kielc pokazuje trzecią czerwoną kartkę dla zawodnika ŁKS-u- Kołbuc za drugą żółtą kartkę opuszcza plac gry..Nie zrażeni takim obrotem sprawy gracze z Łagowa przeprowadzili zabójczą w skutkach kontrę zakończoną celnym strzałem Michalczyka. Była to ostatnia akcja spotkania. Po końcowym gwizdku arbitra piłkarze Granatu długo nie mogli uwierzyć w to, co się stało.