Członkowie Polskiego Towarzystwa Badań Historycznych w Będzinie oraz Polskiego Klubu Eksploracji Historycznej w Londynie przygotowali do użycia w akcji poszukiwawczej nowoczesny sprzęt pomiarowy, wykrywacze anomalii powierzchniowej, magnetometry i detektory metalu, a także inne urządzenia oraz doświadczoną ekipę eksploratorów - powiedział współorganizator przedsięwzięcia Adam Ochwanowski. Historia o zaginionych dzwonach z Januszewic żyje od kilku pokoleń w ustnych przekazach okolicznych mieszkańców. Zgodnie z nią, gdy pod koniec XVIII wieku pobożny biskup krakowski Feliks Paweł Turski (1726-1800) przekazał wieś Kluczewsko - ulubione miejsce swego letniego wypoczynku - w dziedzictwo bliskiemu krewnemu Xaweremu Turskiemu, ten postanowił wybudować przy majątku kościół. Budowa ruszyła w 1797 r., ale z powodu problemów finansowych postępowała powoli. Po upływie 15 lat postanowiono oszczędzić na wyposażeniu nowej świątyni i przejąć je ze starego, podupadłego kościoła w Januszewicach. Na pierwszy rzut poszły dzwony. W trakcie przeprawy przez rzekę Czarną, która często lubi zmieniać koryto, w miejscu uznanym za bród, niespodziewanie zniknęły one z furmanką pod wodą. W ostatniej chwili uszedł z życiem konny zaprzęg. Zaintrygowany opowieściami parafian o zatonięciu wozu z dzwonami proboszcz januszewicki ks. Marian Janiczko podjął kwerendę archiwów kościelnych i w gnieźnieńskim rejestrze zaginionych dóbr kościelnych znalazł pod rokiem 1812 wzmiankę potwierdzającą fakt utraty dzwonów z Januszewic. Przez wiele lat ks. Janiczko starał się ustalić miejsce zatopienia dzwonów i w tym celu zakupił nawet wykrywacz metali. Kierując się jego wskazaniami, przed dziesięcioma laty przystąpiono do eksploracji fragmentu starorzecza Czarnej, jednak z powodu niewystarczającego zabezpieczenia ośmiometrowego wykopu, jego brzegi obsunęły się i dół ponownie zapełnił się piachem z wodą. Ks. Janiczko zamieszkał wkrótce w domu księży emerytów i dalszych poszukiwań dzwonów zaniechano. Piotr Majczak z Polskiego Towarzystwa Badań Historycznych w Będzinie i Rafał Osiecki z Polskiego Klubu Eksploracji Historycznej w Londynie mają nadzieję, że podczas blisko 40-osobowej, sobotniej wyprawy nad Czarną odbiorą rzece pochłonięty przez nią skarb.