- Mieszkam daleko od wszystkiego, od ośrodka zdrowia, od apteki, od sklepów. Chciałabym być na jakimś zebraniu, jak mnie gdzieś poproszą. Niestety, muszę sobie odmówić. Rowerem już jeździć nie mogę - mówi kobieta. Od urzędnika usłyszała, że są cztery warianty wyjścia z sytuacji: - Jeden wywieźć za granicę, zapłacić cło, zezłomować - ale trzeba jeszcze dopłacić za złomowanie - albo oddać Skarbowi Państwa. I koniec, trzeba sobie podarować - dodaje. Za oceanem taki pojazd służy niepełnosprawnym. To jednak nie interesuje urzędników; ważniejsze są inne sprawy: - Dla nas ważny jest sam rodzaj towaru. Są wyjątki w kodeksie celnym, ale nie ma tam takich przepisów, które umożliwiałyby zwolnienie dla osób niepełnosprawnych - mówi szef urzędu celnego. Wiadomo, po co inwalidom wózek golfowy? - Interesowałam się wszystkim, co się wokół mnie dzieje, a teraz musiałam usiąść i się nie ruszać. Jedynie telewizor coś mi tam powie i na tym koniec - mówi smutno kobieta. Możliwe, że wózek wróci do swej właścicielki - będzie to możliwe, gdy staniemy się członkiem Unii Europejskiej.