Od wyroku Sądu Rejonowego w Kielcach odwołała się i prokuratura, i poszkodowana kobieta. Sprawa dotyczy wykonanej w kieleckim szpitalu onkologicznym w maju 2002 roku amputacji piersi i węzłów chłonnych u 41-letniej Małgorzaty L. Wykonane po zabiegu badania histopatologiczne nie wykazały raka. Jeden z oskarżonych chirurgów przygotował plan operacyjny, drugi kierował zabiegiem. Prokurator Andrzej Hojnowski wnioskował o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Poszkodowana kobieta nie pojawiła się na rozprawie. Obrońcy i oskarżeni wnieśli o oddalenie apelacji i utrzymanie wyroku w mocy. Według prokuratora wyrok zawiera błędy w ustaleniach faktycznych. Zdaniem oskarżyciela sąd nie ocenił należycie opinii biegłych ze Szczecina, oparł się natomiast na radykalnie odmiennej opinii biegłego z Wrocławia prof. Zygmunta Grzebieniaka, która - w opinii prokuratury - zawiera szereg sprzeczności, jest niejasna i niepełna. Obrońca Janusza S. Bożena Gola powiedziała natomiast, że opinia szczecińskich biegłych nie była pełna, jasna i przydatna w tej sprawie, nie odpowiadała na szereg pytań, dotyczyła całego zdarzenia medycznego, a nie wzorców zachowań chirurgów-onkologów. Według niej pełna była natomiast opinia Grzebieniaka. Adwokat podkreśliła, że chirurdzy nie popełnili błędu w sztuce. Obrońca Wojciecha K. Jerzy Kosowski oznajmił, że skazanie chirurgów "byłoby skazaniem kierowcy, który wjechał na skrzyżowanie na zielonym świetle, które ktoś niepotrzebnie zapalił". Według niego urząd prokuratorski od początku popełnił błąd oskarżając chirurgów; jeśli można mówić w tej sprawie o winie w sensie prawno-karnym, to ewentualnie tych, którzy "zapalili to światło". Dodał, że to Centrum Onkologii wskazało pacjentce, że diagnoza prawdopodobnie była błędna. Janusz S. powiedział, że bardzo współczuje Małgorzacie L. Podkreślił, że w procesie diagnostyczno-leczniczym uczestniczyło wiele osób; wszyscy byli przekonani, że pacjentka ma raka i że zabieg mastektomii ratuje jej życie. Wojciech K. poprosił o oddalenie apelacji. W grudniu 2007 roku Sąd Rejonowy w Kielcach uniewinnił obu chirurgów oskarżonych o nieumyślne spowodowanie ciężkiego kalectwa pacjentki. Sąd uznał, że oskarżeni kierowali się rozpoznaniem raka. Według prokuratury, która opierała się na opinii zespołu biegłych ze Szczecina pod kierunkiem Michała Ucińskiego, lekarze nie wykazali należytej staranności w ocenie wyników badań pacjentki i podjęli złą decyzję o amputacji piersi. Z opinią biegłych ze Szczecina nie zgodził się biegły z Wrocławia prof. Zygmunt Grzebieniak, który uważa, że wykonany w Kielcach zabieg był adekwatny do rozpoznania. Biegły oznajmił w sądzie, że postąpiłby tak samo. Przewodniczący składu orzekającego Michał Winiarczyk w uzasadnieniu wyroku uniewinniającego przypomniał słowa Grzebieniaka, który powiedział, że niewykonanie operacji byłoby błędem przy jednym wyniku biopsji wskazującym na raka. W październiku 2008 roku Sąd Okręgowy w Kielcach orzekł w procesie cywilnym, że Świętokrzyskie Centrum Onkologii ma zapłacić Małgorzacie L. 150 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest prawomocny.