Do zabójstwa doszło w lutym 2007 roku w Wąchocku (Świętokrzyskie). Chłopak i dziewczyna, którzy mieli wówczas po 17 lat oraz ich szesnastoletni kolega wtargnęli do domu staruszki w celach rabunkowych. Przewrócili kobietę, dziewczyna próbowała jej wstrzyknąć denaturat, a potem ze swoim rówieśnikiem biła ofiarę metalową szyną po głowie. Gdy staruszka straciła przytomność, napastnicy przeszukali mieszkanie i zrabowali dwa złote, butelkę koniaku oraz srebrny pierścionek. Według biegłego, obrażenia zadane kobiecie wskazują na to, że mogła żyć, gdyby szybko udzielono jej pomocy. Napastnicy zamknęli ją w przedsionku. Prawdopodobnie żyła jeszcze kilkanaście godzin. Prokurator żądał dla wszystkich oskarżonych kary 25 lat pozbawienia wolności. Sąd najmłodszemu z oskarżonych, ze względu na wiek, nie wymierzył kary z Kodeksu karnego, ale umieścił go w zakładzie poprawczym. W uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego Paweł Anczykowski powiedział, że rola chłopaka w zdarzeniu była najmniejsza - podporządkował się starszym kolegom. Wobec starszych oskarżonych sąd zastosował instytucję nadzwyczajnego złagodzenia kary, uwzględniając okoliczności łagodzące: młody wiek, niekaralność, "pozytywne sylwetki społeczne". Według Anczykowskiego, oskarżeni "w miarę dobrze się uczyli" w liceum i technikum, odznaczają się inteligencją powyżej przeciętnej, nie pochodzą z "nizin społecznych", nie byli pod wpływem narkotyków czy alkoholu. Jego zdaniem, nie są to osoby, jakie zwykle się w takich sprawach spotyka. Na korzyść wszystkich oskarżonych sąd uwzględnił również to, że od razu się przyznali. Wyrok jest nieprawomocny. Córka zamordowanej kobiety nie była usatysfakcjonowana wyrokiem. Powiedziała dziennikarzom, że wyrok powinien być zgodny z żądaniem prokurator. Jej zdaniem, oskarżeni są zdemoralizowani.