W wydanym oświadczeniu Raab określił przestawiony wcześniej we wtorek plan prezydenta USA Donalda Trumpa jako "poważną propozycję" i podkreślił, że porozumienie pokojowe między Izraelczykami i Palestyńczykami, prowadzące do pokojowego współistnienia, mogłoby uwolnić potencjał całego regionu i dać obu stronom szansę na lepszą przyszłość. "Tylko przywódcy Izraela i terytoriów palestyńskich mogą rozstrzygnąć, czy propozycje te mogą zaspokoić potrzeby i aspiracje reprezentowanych przez nich narodów. Zachęcamy ich do rzeczywistego i uczciwego rozważenia tych planów i zbadania, czy mogą one okazać się pierwszym krokiem na drodze powrotnej do negocjacji" - napisał szef brytyjskiej dyplomacji. Wcześniej brytyjski premier Boris Johnson rozmawiał telefonicznie z Trumpem, m.in. na temat planu dla Bliskiego Wschodu. "Przywódcy omówili amerykańską propozycję dotyczącą pokoju między Izraelczykami i Palestyńczykami, która może okazać się pozytywnym krokiem naprzód" - oświadczył rzecznik Johnsona. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> w planie pokojowym dla Bliskiego Wschodu wzywa do utworzenia dwóch oddzielnych państw - Izraela i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-palestyna,gsbi,2665" title="Palestyny" target="_blank">Palestyny</a>. Palestyńską stolicą miałaby być Jerozolima Wschodnia. Zgodnie z planem terytoria palestyńskie miałyby zostać powiększone dwukrotnie, ale <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izrael,gsbi,2648" title="Izrael" target="_blank">Izrael</a> uzyskałby suwerenność nad żydowskimi osiedlami na Zachodnim Brzegu Jordanu. Projekt zakłada też zamrożenie na cztery lata żydowskiego osadnictwa na palestyńskich terenach administrowanych przez Izrael.