Pani Rice oświadczyła: "Rzeczywiście nadszedł czas, aby wspólnota międzynarodowa podjęła zdecydowane działania, ale obecnie konsultujemy się co do kroków, jakie należy poczynić". <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> uznała, że po ostatnich wyborach "prezydenturze Mugabe brak już podstawy prawnej". Kanclerz Niemiec oczekuje, że "Unia Afrykańska na swym szczycie w Egipcie podejmie działania". - Czas położyć kres niewysłowionym cierpieniom ludności pod sprawowanymi w arbitralnym stylu rządami Mugabe - powiedziała pani Merkel. W stolicy Zimbabwe, Harare, ogłoszono oficjalnie w niedzielę późnym popołudniem, że 84-letni Mugabe w przeprowadzonej w piątek drugiej rundzie wyborów prezydenckich wysoko zwyciężył w ośmiu z dziesięciu prowincji kraju. Jego rywal, lider demokratycznej opozycji Morgan Tsvangirai, który - według źródeł nieoficjalnych - uzyskał ponad 50 proc głosów już w pierwszej, marcowej turze wyborów (Komisja Wyborcza ogłosiła, że nie zwyciężył w pierwszej turze), musiał wycofać się przed druga rundą. Uczynił to, aby chronić przed dalszymi represjami swych zwolenników, gdy zamordowano 90 działaczy opozycji. Wezwał wówczas tych, którzy poparli go w pierwszej turze, aby nie ryzykowali życia i głosowali na starego dyktatora. Mimo tego desperackiego apelu i mimo atmosfery przymusu wojskowego i administracyjnego, w jakiej odbywało się głosowanie, frekwencja w drugiej turze nie była wyższa niż w pierwszej. Według komunikatu Komisji Wyborczej wyniosła 42,37 proc.