Wcześniej turecka Dyrekcja ds. Katastrof i Sytuacji Nadzwyczajnych (AFAD) podawała, że zginęło 17 górników, a na krótko przed tym, jak media przekazały wypowiedź Erguna, AFAD podniosła bilans ofiar do 70. Burmistrz podając liczbę 157 ofiar śmiertelnych i 75 rannych powołał się na przedstawicieli służb medycznych. Dodał, że w momencie wypadku w kopalni było około 600 górników. Do zawału doszło w następstwie wybuchu transformatora Do wypadku doszło w w kopalni w Somie w prowincji Manisa, około 120 km na północny wschód od Izmiru nad Morzem Egejskim. Jak wyjaśniał Muzaffer Yurttas z lokalnych władz w telewizji NTV, do zawału doszło w następstwie wybuchu transformatora. Przedstawiciele związków zawodowych przekazali, że do wypadku doszło w momencie, gdy do kopalni zjeżdżała nowa zmiana. Ekipy ratunkowe próbują wtłaczać powietrze do chodnika, w którym znajdują się uwięzieni górnicy. Turecki minister ds. energetyki i bogactw naturalnych Taner Yildiz powiedział, że akcja ratunkowa będzie trwała aż do rana. We wcześniejszej wypowiedzi Yildiz zapewnił, że priorytetem jest dotarcie do górników, którzy są pod ziemią. - Obecnie w kopalni pracują cztery ekipy ratunkowe. Problemem jest pożar, ale przesyłamy tlen do chodników, które nie zostały zniszczone - dodał minister. To nie jest pierwszy tego typu wypadek Do podobnych zdarzeń dochodzi w Turcji dość często, szczególnie w prywatnych kopalniach, takich jak ta w Somie, gdzie nie przestrzega się ściśle zasad bezpieczeństwa. Do najbardziej tragicznego wypadku doszło ponad 20 lat temu w miejscowości Zongdulak. W wybuchu gazu zginęło wtedy ponad 250 osób. Znajdująca się w prowincji Manisa Soma jest jednym z centrów górniczych w Turcji.