Prezydent oświadczył też, że przejęzyczył się w Helsinkach - chciał powiedzieć, iż nie widział powodu, dla którego to nie Rosja ingerowała w wybory w USA. Jednocześnie zapowiedział, iż jego administracja będzie działała agresywnie, by odeprzeć wszelkie próby ingerencji w wybory w tym roku. "Podczas spotkania w cztery oczy w Helsinkach z prezydentem Rosji Władimirem Putinem osiągnięty został postęp w sprawie konfliktów; dyskutowaliśmy m.in. o Bliskim Wschodzie" - przekazał we wtorek dziennikarzom w Gabinecie Owalnym prezydent USA <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a>. Według Trumpa przywódcy USA i Rosji rozmawiali na poniedziałkowym szczycie w fińskiej stolicy m.in. o Syrii, ambicjach nuklearnych Iranu oraz bezpieczeństwie Izraela. Amerykański prezydent podkreślił, że ma nadzieję, iż "w pewnym momencie Iran zwróci się do USA i może zawrzemy nową umowę, a może nie". W maju Trump wycofał swój kraj z zawartego w 2015 roku międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Teheranem. Jak przekazał w Białym Domu Trump, tematem jego rozmów z Putinem była również kwestia Korei Północnej wobec której - w jego ocenie - "nie ma potrzeby do pośpiechu". Przywódcy mieli również poruszyć kwestię redukcji światowego arsenału jądrowego.