Marcin G. pracował na placu budowy. Od października ubiegłego roku był bezdomny. Policja zatrzymała go po sprzeczce ws. zakupu marihuany w Streatham w południowo-zachodnim Londynie. Funkcjonariusze przewieźli go do ośrodka deportacyjnego w Harmondsworth.Według jednego ze świadków, Marcina M., G. miał w przeddzień swojej próby samobójczej "płakać, błagać strażników o pomoc i mówić, żeby wezwali pogotowie, bo jego zdrowie psychiczne wymagało natychmiastowej interwencji". Bez skutku. Następnego dnia próbował popełnić samobójstwo. W stanie krytycznym został przewieziony do szpitala. Przy życiu utrzymywała go aparatura medyczna. Wyłączono ją kilka dni później po konsultacji z matką Polaka. Za śmierć Polaka odpowiadają brytyjskie władze? W opublikowanym przez gazetę liście podpisanym przez 59 innych zatrzymanych czytamy, że za śmierć Polaka odpowiadają brytyjskie władze. Nie podjęły one wystarczających kroków, aby zapobiec tragedii. "Jest haniebne, że nikt nie poniósł odpowiedzialności za tak niski poziom opieki. Jesteśmy ludźmi, a nie zwierzętami" - napisano."Observer" zaznaczył, że było to trzecie samobójstwo w brytyjskich ośrodkach deportacyjnych w ciągu zaledwie miesiąca. "Brytyjskie MSW zachowuje się tak, jakby bało się Polaków" Rodzina Marcina G. oskarżyła na łamach gazety brytyjskie władze o próby ukrycia okoliczności śmierci mężczyzny. Kluczowi świadkowie wydarzeń w Harmondsworth zostali deportowani, co utrudnia postępowanie wyjaśniające. Brytyjskie MSW zwlekało też z podaniem do publicznej wiadomości informacji o śmierci 28-latka. Zbiegło się to z emisją filmu dokumentalnego o mechanizmie deportacyjnym w Wielkiej Brytanii. Dokument pokazała telewizja BBC One.Ewa Jany, partnerka brata Marcina G., zaznaczyła w rozmowie z dziennikarzem, że "brytyjskie MSW zachowuje się tak, jakby bało się Polaków". "Musimy dowiedzieć się, dlaczego Marcin był zatrzymany na tak długo i dlaczego się powiesił" - dodała.Jak wynika z oficjalnych statystyk, pomiędzy wrześniem 2016 roku a 2017 z Wielkiej Brytanii deportowano 5,3 tys. obywateli Unii Europejskiej. O 13 proc. więcej niż rok wcześniej i najwięcej odkąd prowadzone są statystyki.Jednocześnie zaznaczono, że rośnie liczba bezdomnych, którzy są deportowani do swoich państw bez uznania ich praw wynikających z traktatów o Unii Europejskiej. W przyszłym miesiącu brytyjski sąd ma zdecydować o tym, czy działania podejmowane przez rządowe agendy są legalne. (ug)