Przeciwko ośrodkowi Shenandoah Valley Juvenile Centre (SVJC) złożono pozew, pod którym podpisało się sześciu byłych więźniów. Nadużycia względem nich miały mieć miejsce w latach 2015-2018. O sprawie pisze "The Independent". Personel zakładu miał regularnie drwić z zatrzymanych, wyśmiewać i wyzywać słowami, które przywoływały ich traumatyczne przeżycia. Kiedy nastolatkowie "łamali się", dochodziło do przemocy fizycznej. "Stawiali mnie na krześle i zakładali kajdanki" - relacjonuje imigrant z Hondurasu, który do zakładu trafił w wieku 15 lat. "Przywiązywano mnie od stóp po klatkę piersiową, żebym nie mógł się ruszyć. Mieli nade mną całkowitą kontrolę... Włożyli mi na głowę papierową torbę z maleńkimi dziurki na oczy, ale i tak nie mogłem oddychać" - kontynuuje. Pracownicy zakładu zaprzeczają wszystkim zarzucanym im w pozwie nadużyciom i fizycznym aktom agresji wobec nastolatków. Poza nieludzkim traktowaniem nieletnich, SVJC zarzuca się także brak dostępu do pomocy psychologicznej i psychiatrycznej, której - ze względu na trudną przeszłość - szczególnie potrzebują młodociani więźniowie. W SVJC przebywa ok. 58 latynoskich migrantów w wieku 12-17 lat, których podejrzewa się o przynależność do gangów, m.in. Gangu Mara Salvatrucha (MS-13). Poszkodowani przebywali w zakładzie od kilku miesięcy nawet do kilku lat. Najmłodszy, w chwili umieszczenia w ośrodku, miał 14 lat.