W Szwecji trwa walka z pożarami lasów - największymi w historii kraju. Ogień objął ponad 25 tys. hektarów, a jego rozprzestrzenianiu się sprzyjają upały i susza. Według meteorologów, do piątku w środkowej Szwecji utrzyma się wysoka temperatura, często przekraczająca 30 stopni Celsjusza. Właśnie ten dzień ma być punktem kulminacyjnym."W weekend można spodziewać się opadów deszczu, między innymi w okolicach Ljusdal w regionie Gävleborg, gdzie lasy płoną już od wielu dni. Opady nie będą jednak na tyle obfite, by mogły pomóc strażakom w akcji gaśniczej" - powiedział szwedzkiemu radiu publicznemu Jon Jörpeland z Instytutu Meteorologii i Hydrologii w Sztokholmie. Według niego, opady mogą być dość gwałtowne. Ale to raczej nie wystarczy, by zgasić pożary - zważywszy na fakt, że od tak długiego czasu jest ekstremalnie sucho. Dodatkowo, mogą pojawić się burze z piorunami i porywisty wiatr, co sprzyja rozprzestrzenianiu się ognia.Według danych z wtorkowego popołudnia, w Szwecji występowało 38 ognisk pożaru, największe w czterech regionach: Gävleborg, Jämtland, Zachodniej Norrlandii i Dalarna. Specjalne posiedzenie rządu Ryzyko pojawienia się nowych ognisk zapalanych jest coraz większe. Dotyczy to regionów: Svealand i Götaland. W związku z tą sytuacją na dziś zwołano kryzysowe posiedzenie rządu. W skład Rady Zarządzania Kryzysowego wchodzą między innymi szefowie armii, policji, Agencji ds. Cywilnych Sytuacji Kryzysowych (MSB) i Säpo, czyli służby specjalnej odpowiadającej za bezpieczeństwo wewnętrzne i kontrwywiad. Tego rodzaju narady są zwoływane wyłącznie w sytuacji poważnych kryzysów. W walce z ogniem Szwedów wspomagają strażacy z dziewięciu europejskich państw - Polski, Austrii, Portugalii, Włoch, Danii, Litwy, Niemiec, Francji i Norwegii. Nasz kraj wysłał 139 strażaków, którzy dysponują 44 specjalistycznymi pojazdami gaśniczymi. Polscy strażacy podzielili się na grupy i operują w Jämtland z bazą w Sveg oraz w Ljusdal. Tam też są Francuzi, Niemcy natomiast zostali przydzieleni do pomocy w okolicy Trängslet. Tam pożar niebezpiecznie się rozprzestrzenił. Samoloty zrzucające wodę zostały zawrócone wczoraj wieczorem do bazy. Lokalne władze alarmują, że w regionie zaczyna brakować wody do zrzutów i trzeba teraz poszukać nowych źródeł do tankowania. Dowodzący polską grupą strażaków Michał Langner poinformował, że w akcji jest wykorzystywany cały sprzęt, jakim dysponują Polacy. "W działania mamy zaangażowane wszystkie siły. Ponieważ przyjęliśmy pracę rotacyjną, część strażaków prowadzi działania, zaś druga grupa w tym czasie odpoczywa" - powiedział. Dobre warunki Polaków Langner pochwalił warunki, w jakich Polacy obozują na boisku klubu piłkarskiego w Sveg. Mają tam do dyspozycji całą bazę sanitarną i całodobową ochronę, którą zapewnia szwedzka gwardia narodowa. "Mamy bardzo duży komfort, mogąc rozłożyć swoje zaplecze logistyczne w tym miejscu. Jest tutaj wszystko, czego potrzebujemy: obszar, na którym znajduje się nasza część odpoczynkowa, część sztabowa, miejsce do parkowania pojazdów, jest naprawdę bardzo duży. Jesteśmy bardzo zadowoleni" - powiedział Langner. W gaszeniu pożarów w Szwecji biorą udział głównie ratownicy z województw zachodniopomorskiego i wielkopolskiego (po 65 strażaków i po 20 wozów). Wspierają ich strażacy z Mazowsza i Komendy Głównej PSP (dziewięciu ratowników i cztery samochody). Udali się w sobotę promem ze Świnoujścia do Malmoe, skąd przejechali do Sveg. Misja jest planowana na okres do 14 dni. Niewykluczone jednak, że zostanie wydłużona.