Szijjarto ocenił, że wystąpienie to miało znaczenie historyczne, gdyż Trump jasno dał do zrozumienia, że Europa Środkowa jest bardzo ważna z punktu widzenia amerykańskiej polityki zagranicznej. Ponadto Trump, jego zdaniem, "wygłosił oparte na wartościach przemówienie, jakiego bardzo dawno nie mogliśmy usłyszeć w Europie od przywódcy dużego państwa - a zwłaszcza od przywódcy amerykańskiego", mówił bowiem o rodzinie i o wierze. "Nie przypadkiem cieszyliśmy się, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> wygrał amerykańskie wybory prezydenckie, widać bowiem, że polityka zagraniczna, jaką reprezentuje, jest dla świata dużo lepsza od tej, jaką reprezentowała poprzednia demokratyczna administracja" - oświadczył Szijjarto. Według niego reprezentowany przez Trumpa kierunek w polityce zagranicznej, zgodnie z którym należy szanować narodową specyfikę każdego kraju, może przynieść na całym świecie odprężenie, jeśli chodzi o rozwiązywanie konfliktów. Węgierski minister powtórzył też opinię, że współpraca Grupy Wyszehradzkiej jeszcze nigdy nie była tak ścisła i efektywna jak teraz. "Głos tych czterech państw razem dociera dużo dalej i rozbrzmiewa dużo mocniej", niż gdyby każde z nich mówiło samo - ocenił. Wraził przy tym pogląd, że wspólnie wyrażana wola państw V4 jest już w unijnym procesie podejmowania decyzji czynnikiem, który muszą brać pod uwagę nawet duże państwa zachodnioeuropejskie. Według Szijjarto dobrze, że współpraca wyszehradzka jest tak mocna właśnie teraz, gdyż <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> stoi przed historycznymi wyzwaniami. Odpowiedzi na te wyzwania przesądzą o przyszłości Węgier i Europy Środkowej - dodał. Zdaniem ministra siła V4 leży w tym, że "te cztery państwa prowadzą rozsądną politykę", więc nie przypadkiem stały się motorem wzrostu i najbezpieczniejszym obszarem UE. Powtórzył, że Węgry nigdy się nie zgodzą na obowiązkową kwotową relokację uchodźców. Jak zaznaczył, "błędna polityka Brukseli i działalność niektórych NGO nie tylko ściągnęła do Europy bardzo poważne zagrożenie terrorystyczne", ale też naraziła na niebezpieczeństwo mnóstwo ludzi, którzy "składają swoje życie w ręce przemytników i zdają się na pontony, by wyruszyć przez Morze Śródziemne". Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)