Dotychczas nie wiadomo, czy świątynia była ubezpieczona i w jakim zakresie. Szwajcarskie towarzystwo reasekuracji Swiss Re, na które powołuje się "SZ", wychodzi z założenia, że to państwo francuskie jest odpowiedzialne za odbudowę Notre Dame. "We Francji właścicielem kościołów jest zazwyczaj państwo, a państwo ubezpiecza się samo" - wyjaśnia firma. Jeśli okaże się, że za pożar odpowiedzialna jest firma budowlana prowadząca prace restauracyjne, to zostanie obciążona jej polisa OC. Kwota ubezpieczenia w takich przypadkach jest jednak ograniczona i z pewnością nie wystarczy na pokrycie tak dużych strat. Również samo przedsiębiorstwo zostałoby pociągnięte do odpowiedzialności finansowej, co mogłoby oznaczać dla niego bankructwo. Prokuratorzy prowadzący śledztwo wychodzą na razie z założenia, że pożar był skutkiem wypadku podczas restauracji dachu budowli. Szacowanie strat Szacowanie strat potrwa jeszcze bardzo długo. "W takich przypadkach całość kosztów może być ustalona dopiero po zakończeniu odbudowy" - powiedział cytowany przez "Sueddeutsche Zeitung" rzecznik niemieckiej firmy ubezpieczeniowej Ecclesia, która specjalizuje się m.in. w asekuracji nieruchomości sakralnych. "W Niemczech kościoły są z reguły ubezpieczona na wypadek pożaru. Dzięki temu np. parafia św. Marty w Norymberdze, cztery lata po tym, gdy w 2014 roku spłonął jej kościół, otrzymała 9 mln euro" - przypomina. Koszty odbudowy Notre Dame będą jednak znacznie wyższe, nie mówiąc o stratach, jakie powstały w wyniku zniszczenia dzieł sztuki znajdujących się w katedrze.