Nowa administracja amerykańska powinna "w pełni" zrozumieć znaczenie tzw. polityki jednych Chin - oświadczyła w poniedziałek rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying. Prezydent USA <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> deklarował wcześniej, że może zerwać z tą zasadą. Trump, który w piątek został zaprzysiężony na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych, zerwał z obowiązującym od blisko 40 lat zwyczajem, rozmawiając w grudniu przez telefon z prezydent Tajwanu Caj Ing-wen, a także deklarując, że zasada jednych Chin może być renegocjowana. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chiny,gsbi,4231" title="Chiny" target="_blank">Chiny</a>, które traktują <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tajwan,gsbi,4345" title="Tajwan" target="_blank">Tajwan</a> jako swoją zbuntowaną prowincję, sprzeciwiają się wszelkim próbom utrzymywania oficjalnych stosunków z Tajpej przez jakąkolwiek stolicę. W odpowiedzi na rozmowę Trumpa z Caj Pekin wystosował oficjalną skargę. Polityka jednych Chin to polityczna doktryna, która doprowadziła w 1979 roku do zerwania przez USA stosunków dyplomatycznych z Tajwanem i uznania ChRL. Równocześnie USA udzieliły Tajwanowi gwarancji bezpieczeństwa. Z kolei w wywiadzie z 13 stycznia dla dziennika "Wall Street Journal" Trump powiedział, że USA mogą odstąpić od uznawania tzw. zasady jednych Chin, jeśli Pekin nie zerwie z praktykami osłabiającymi amerykańską gospodarkę. Chiny to najważniejszy handlowy partner USA, któremu nowy amerykański prezydent zarzuca manipulowanie kursem juana i nieuczciwą konkurencję. Trump zapowiadał, że za swej prezydentury ściągnie z powrotem do USA miejsca pracy utracone z powodu przenoszenia amerykańskiego przemysłu do Chin.