Spór dyplomatyczny między krajami wybuchł po piątkowym wpisie na Twitterze MSZ <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kanada,gsbi,4212" title="Kanady" target="_blank">Kanady</a> (Global Affairs Canada), w którym wezwano Rijad do "natychmiastowego uwolnienia" działaczek na rzecz praw kobiet. W niedzielę Rijad nakazał ambasadorowi Kanady opuszczenie królestwa i ogłosił szereg sankcji wobec Ottawy związanych z handlem i inwestycjami. "Jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z królestwem Arabii Saudyjskiej w celu rozwiązania tego sporu" - powiedział Trudeau podczas konferencji prasowej w Montrealu. "Nie chcemy mieć złych relacji z Arabią Saudyjską, krajem o znaczeniu światowym, który poczynił postępy w wielu ważnych sprawach, ale będziemy nadal opowiadać się jasno i zdecydowanie w kwestii praw człowieka w kraju i za granicą" - dodał. Winny Twitter? Jak poinformował Trudeau, szefowa kanadyjskiej dyplomacji Chrystia Freeland przeprowadziła we wtorek "długą rozmowę" telefoniczną z ministrem spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej i rozmowy na szczeblu dyplomatycznym są kontynuowane. Zapytany, czy Ottawa gotowa jest przeprosić Rijad za swoją wypowiedź, Trudeau powtórzył, że jego rząd będzie zawsze bronił praw człowieka oraz "kanadyjskich i światowych wartości", bo tego oczekują obywatele. Wcześniej w środę minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej Adil ad-Dżubeir powiedział, że Rijad nie widzi możliwości mediacji w sporze z Kanadą, dopóki ta "nie naprawi swojego błędu", oraz że rozważane są dalsze sankcje. Premier Kanady odrzucił padające w mediach zarzuty ekspertów, że sporowi z Arabią Saudyjską winna jest po części dyplomacja prowadzona za pomocą Twittera. "Będziemy nadal korzystać z pełnej palety dostępnych nam środków komunikacji (...). Jesteśmy obecni na Twitterze, na Facebooku, jak i na konferencjach prasowych, i wydaje mi się, że ludzie rozumieją, że musimy korzystać z jak największej liczby narzędzi, by przedostać się z naszym przesłaniem w dzisiejszym świecie" - oświadczył. Zatrzymanie działaczek W piątkowym wpisie na Twitterze kanadyjskie MSZ wyraziło "poważne zaniepokojenie" zatrzymaniami działaczek na rzecz praw kobiet Samar Badawi i Nassimy al-Sadah, i wezwało Arabię Saudyjską do ich "natychmiastowego uwolnienia". Samar Badawi, zatrzymana przez reżim w ubiegłym tygodniu, jest siostrą saudyjskiego dysydenta i blogera Raifa Badawiego, uwięzionego w 2012 roku pod zarzutem apostazji i "obrazy islamu kanałami elektronicznymi". Jego żona i ich troje dzieci od 2015 r. przebywają w Quebec, a na początku tego roku otrzymali obywatelstwo kanadyjskie. Z Toronto Alicja Minda