Wybory parlamentarne w Grecji wygrała lewicowa populistyczna koalicja SYRIZA, która jest przeciwna porozumieniom zawartym przez Grecję z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW), a także polityce cięć budżetowych i oszczędności. Jej lider Aleksis Cipras obiecywał, że skończy z polityką zaciskania pasa i będzie dążył do renegocjacji niekorzystnej jego zdaniem umowy z UE w sprawie udzielonej Grecji pomocy mającej ratować jej zadłużoną gospodarkę. Zwycięstwo radykalnego ugrupowania wywołało zagorzałą dyskusję na temat przyszłego losu Greków i całej Unii. Francja: Wynik w Grecji to porażka polityki oszczędności Porażka polityki oszczędności - tak Francuzi określają zwycięstwo SYRIZY. Szef Frontu Lewicy Jean-Luc Melenchon, sojusznik partii komunistycznej, cieszył się, że "w Grecji rozbiła się cała arogancka wszechmoc liberałów i ich tak zwane cudowne recepty na uratowanie gospodarki". "Może dojść do efektu domina, co może doprowadzić do zbudowania Europy na nowo, w całkowicie inny sposób" - mówił Melenchon . Jego polityczna przeciwniczka, szefowa Frontu Narodowego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marine-le-pen,gsbi,1072" title="Marine Le Pen" target="_blank">Marine Le Pen</a> z zadowoleniem przyjęła "wielki demokratyczny policzek, jaki Grecy zafundowali Unii Europejskiej". "Ci, którzy myślą, że można ulepszyć Unię Europejską, mylą się i to na nich spoczywa odpowiedzialność za stracony czas" - powiedziała. Szwajcarska prasa: Cipras chce zmienić cały kontynent Komentując wynik niedzielnych wyborów w Grecji konserwatywny szwajcarski dziennik "Neue Zuercher Zeitung" zaznaczył, że w przeciwieństwie do poprzednich wyborów z 2012 roku chęć zmian okazała się silniejsza niż obawy przed wyłączeniem kraju ze strefy euro. "Wyborczy triumf lewicowego sojuszu ma także polityczny wymiar europejski. W państwach południowoeuropejskich uskrzydli te partie protestu, które zwalczają politykę oszczędności. Cipras chce nie tylko uratować Grecję, ale zmienić cały kontynent. Widzi mu się Europa bez wyrzeczeń" - napisał "NZZ". "Czy recepty Ciprasa przyniosą ulgę, jest wątpliwe. Mogą także wtrącić kraj w jeszcze większą biedę" - ostrzegł szwajcarski dziennik. Włochy: Europa znalazła się w trudnej sytuacji Tajfun i trzęsienie ziemi w Unii Europejskiej - tak włoska prasa w poniedziałek komentuje zwycięstwo radykalnej populistycznej SYRIZY w wyborach w Grecji. Wynik prasa interpretuje jako zerwanie z surową polityką oszczędności oraz wielką niewiadomą dla UE. Publicysta dziennika "La Repubblica" nazywa wynik greckich wyborów "nowym policzkiem wymierzonym rygorowi, narzuconemu przez Niemcy", który - jak dodaje - stawia w trudnej sytuacji Europę, poszukującą odpowiedzi na to, co się wydarzyło. "Ale to nie koniec. Za tą zwycięską awangardą maszerują w zwartym szyku partie i ruchy, które w połowie Europy kontestują w sposób radykalny samą filozofię wspólnej waluty i dyscyplinę, jaką ona narzuca" - stwierdza gazeta. Wymienia w tym kontekście Podemos z Hiszpanii, populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd oraz Ligę Północną we Włoszech, a także francuski Front Narodowy. Niemcy: Grecy wybrali buntownika W Niemczech prasa jest podzielona. Większość gazet uważa, że szef SYRIZY okaże się pragmatykiem, nie brakuje jednak głosów, że musi wywiązać się z radykalnych obietnic wobec Greków i będzie trudnym partnerem dla UE. Grecy wybrali buntownika Aleksisa Ciprasa (szefa SYRIZY), ale liczą na to, że "po oszałamiającym zwycięstwie" polityk skrajnej lewicy wybierze umiarkowanie. "Proces ten już się zaczął" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung". "Już od pewnego czasu nie słychać chełpliwych obietnic o tym, że Syriza podrze wielomiliardowe umowy kredytowe z UE jak makulaturę. Czołowi politycy SYRIZY zapowiedzieli za to, że także pod jej rządami wykluczone są jednostronne posunięcia Aten, a obywatele nie muszą obawiać się o stan swoich kont bankowych" - pisze największa opiniotwórcza gazeta w Niemczech. Z kolei publicysta dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazywa Ciprasa "lewicowym trybunem, który naobiecywał gruszek na wierzbie i wypowiedział wojnę Unii Europejskiej, a teraz będzie musiał tylko w nieznacznym stopniu liczyć się z mniejszym koalicjantem".