Zamiast brać własne życzenia za rzeczywistość, szef rządu W. Brytanii powinien być bardziej pragmatyczny i nie stawiać Brukseli ultimatum - oświadczył Schulz w rozmowie z brytyjskim dziennikiem. "Nowe porozumienie dotyczące przyznania poszczególnym członkom UE szczególnych względów to pobożne życzenia, nie do przyjęcia dla innych" - zaznaczył szef PE.Wyraził również opinię, że zamiast dążyć do odebrania Brukseli niektórych prerogatyw, Cameron powinien przedstawić swoje sugestie reformy UE, umożliwiając otwartą dyskusję nad nimi. Nie powinien ogłaszać listy warunków i grozić wyjściem z UE w razie ich nieprzyjęcia, bo jest to podejście ideologiczne, a nie pragmatyczne - uważa polityk związany z niemiecką partią socjaldemokratyczną SPD. Schulz przeciwstawia lansowany przez Londyn plan "repatriacji prerogatyw Brukseli" tzw. redelegowaniu obowiązków w ramach UE, przyznając, że Komisja Europejska zbyt się rozrosła, wzięła na siebie zbyt dużo zadań i niektóre z nich mogłaby delegować krajom członkowskim. Plan Camerona zakłada odebranie (repatriację) prerogatyw, przekazanych przez Londyn Brukseli, z powrotem brytyjskiemu rządowi i parlamentowi poprzez renegocjację unijnych traktatów i przeprowadzenie do końca 2017 roku referendum w sprawie dalszego członkostwa w Unii. Do renegocjacji warunków brytyjskiego członkostwa Cameron chciałby przystąpić po wyborach w 2015 roku, o ile je wygra. "Potrzebujemy Wielkiej Brytanii w UE jako pełnoprawnego członka" - oświadczył w "Guardianie" Schulz, pytając jednocześnie, czy Londyn "gotów jest, by wzmocnić UE, czy też chce ją osłabić". Przewodniczący PE ostrzegł, że ewentualny negatywny wynik referendum w 2017 roku byłby dla W. Brytanii golem samobójczym, ponieważ oznaczałby, że sama wykluczyłaby się z negocjowanej obecnie transatlantyckiej strefy wolnego handlu UE-USA, co trudno mu sobie wyobrazić.