"Moskowskij Komsomolec" nazywa proces w sprawie zabójstwa opozycyjnego polityka "najgłośniejszą sprawą sądową ostatnich lat". Przypomina, że w 2015 roku tuż po zabójstwie wydawało się, iż wszystkie media "zajmowały się wyjaśnianiem: kto mógł zdecydować się na tak zuchwałą zbrodnię pod murami Kremla?". Gazeta przypomina, że w toku śledztwa okazało się, że na kamerach zainstalowanych na latarniach na początku Wielkiego Mostu Moskworeckiego nie ma nagrań wideo i "do tej pory jest niejasne, czy rzeczywiście ich nie było, czy też z jakichś powodów ich nie znaleziono". Wskazuje, że również nie znaleziono broni, z której zastrzelony został polityk. Inną "białą plamą" w śledztwie "MK" nazywa motyw zabójstwa, za które według śledczych sprawcom miano zapłacić, jednak "konta oskarżonych okazały się puste". "Być może na te i na inne pytania znaleziono by odpowiedź, gdyby zatrzymano organizatora i zleceniodawcę zabójstwa" - pisze "MK". Określa jako "nadzwyczaj dziwny fakt", że nie pojawił się w sądzie "ani właściciel mieszkania, w którym planowano zabójstwo, ani właściciel samochodu, używanego do śledzenia" Niemcowa. Właścicielem mieszkania był Rusłan Gieriemiejew, zastępca dowódcy batalionu Siewier (Północ) dawnych wojsk wewnętrznych MSW Rosji. Cytując słowa prokurator Marii Siemienienko o tym, że "na ławie oskarżonych na pewno nie ma nikogo, kto byłby zbyteczny", gazeta ocenia, że narzuca się ciąg dalszy tego zdania: "brakuje tych, którzy pozostali na wolności". "Tego rodzaju zabójstwa z reguły nie są wyjaśniane do końca" - komentuje werdykt przysięgłych "Kommiersant". "Nie można uznać za całkowicie wyjaśnione większości głośnych przestępstw, których sprawcy pochodzili z Czeczenii" - ocenia gazeta, wymieniając w tym miejscu m.in. zabójstwo Anny Politkowskiej. Dziennikarka niezależnej "Nowej Gaziety" została zastrzelona w 2006 roku na klatce schodowej swojego domu w Moskwie. Ława przysięgłych uznała w czwartek za winnych pięciu mężczyzn oskarżonych o zabójstwo Niemcowa; wymiar kary zostanie orzeczony później. Za bezpośredniego zabójcę, który oddał strzały do polityka, przysięgli uznali Zaura Dadajewa, byłego oficera batalionu Siewier. Wszyscy oskarżeni pochodzą z Czeczenii, trzech z nich - w tym Dadajew - związanych było ze strukturami siłowymi tej republiki Federacji Rosyjskiej. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował w czwartek, że kontynuowane jest śledztwo dotyczące zleceniodawców zabójstwa Niemcowa. Śledczy uważają, że organizatorem mordu był dotąd nieujęty i poszukiwany międzynarodowym listem gończym Rusłan Muchutdinow. Adwokaci rodziny Niemcowa uważają, że nie Muchutdinow, lecz jego pracodawca Rusłan Gieriemiejew był zleceniodawcą zabójstwa. Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)