Czechy poinformowały w sobotę o wydaleniu z kraju 18 rosyjskich dyplomatów, zidentyfikowanych jako oficerowie służb specjalnych Rosji. Według czeskiej służby bezpieczeństwa BIS rosyjskie służby specjalne były zaangażowane w wybuch w wojskowym składzie amunicji w Vrbieticach w kraju (województwie) zlińskim, do którego doszło w 2014 r., a w którym zginęły dwie osoby. Premier Andrej Babisz przekazał, że Służba Bezpieczeństwa i Informacji (BIS) ma dowody, że w wybuch byli zaangażowani oficerowie wywiadu wojskowego GRU z jednostki 29155. W reakcji rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa powiedziała w sobotę, że Czechy "dobrze wiedzą", jakie będą skutki tego kroku. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/swiat/news-rosja-wydalenie-dyplomatow-z-czech-to-prowokacja,nId,5177195" target="_blank">W niedzielę rosyjskie MSZ wydało oświadczenie</a>, w którym napisało, że uważa za "prowokację" wydalenie przez Czechy 18 swoich dyplomatów. Zapowiedziało, że podejmie działania odwetowe. Określiło decyzję Czech jako "wrogi krok", w którym widać także "ślad amerykański".