Według dowództwa armii niemieckiej zginęło co najmniej 56 talibów, którzy zaatakowali konwój z dostawami paliwa dla wojsk NATO. Tymczasem według afgańskiej policji w nalocie zginęło nawet do 90 ludzi, w tym 40 cywilów. - Afgańczycy muszą wiedzieć, że jesteśmy zaangażowani w ich ochronę i że natychmiast przeprowadzimy kompletne śledztwo w sprawie tego incydentu - powiedział Rasmussen. Poinformował, że w piątkowym ataku zginęła "znaczna liczba talibów" i jest możliwość, że były także ofiary wśród cywilów. Szef NATO dodał, że w tym roku łączna liczba ofiar cywilnych spowodowanych przez natowskie operacje spadła o 95 proc. Do ataku lotniczego NATO doszło w nocy z czwartku na piątek, gdy talibowie uprowadzili w Kunduzie dwie cysterny z benzyną, przeznaczoną dla międzynarodowych sił ISAF. Świadkowie informowali, że wokół cystern zgromadziły się setki Afgańczyków, nawoływanych przez talibów, by pobierali paliwo. Czytaj także: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/swiat/news/afganistan-90-ofiar-nalotu-na-cysterny,1362998,4">90 ofiar nalotu na cysterny</a> <a href="https://wydarzenia.interia.pl/swiat/news/niemcy-ofiary-w-kunduzie-to-rebelianci,1363320,4">Niemcy: Ofiary w Kunduzie to rebelianci</a>