Wyjaśnia, że kazano mu pospiesznie stworzyć ośrodek masowych szczepień, który później świecił pustkami, bo epidemia okazała się dużo mniej groźna, niż zapowiadało to ministerstwo. To ostatnie musi się teraz z tego rozliczyć. Nie ja o tym decydowałem. Wystawiam więc teraz rachunek za wykonanie rządowego polecenia. Sądzę, że to normalne - tłumaczy wściekły mer Villeurbanne, Jean-Paul Bret, który grozi ministerstwu zdrowia procesem, jeżeli nie otrzyma zwrotu kosztów. Francuski rząd wydał już na zwalczanie świńskiej grypy aż półtora miliarda euro. Według wielu prawników, suma ta może jeszcze znacznie wzrosnąć, jeżeli w ślady mera Villeurbanne pójdą władze innych miast.