"Jutro najprawdopodobniej odbędzie się rozprawa" - powiedział Alaksiej Minczonak. O pobiciu operatora poinformował w niedzielę wieczorem on sam na swoim profilu w serwisie Facebook, a także jego żona, Wolha Czajczyc, również dziennikarka Biełsatu. "Andruś zadzwonił i zdążył powiedzieć tylko, że został pobity przez czterech milicjantów. Wcześniej prowadził przy pomocy telefonu komórkowego transmisję liczenia głosów w lokalu wyborczym okręgu nr 27" - powiedziała Czajczyc w rozmowie z PAP. W niedzielę na Białorusi odbywały się wybory do władz lokalnych. Jak wyjaśniła, Kozieł przebywał w lokalu legalnie, mimo to został z niego siłą wyprowadzony przez funkcjonariuszy. Kozieł zdążył poinformować, że milicjanci rozbili mu głowę do krwi o drzwi lokalu, a następnie zabrali na komisariat. Czajczyc i Minczonak, którzy udali się do siedziby milicji, potwierdzili, że operatorowi zarzucono niepodporządkowanie się funkcjonariuszom milicji i odwieziono go do aresztu. Z Mińska Justyna Prus