Rosjanka podejrzewana o zdradę państwa opuści areszt. Jak informuje rozgłośnia Echo Moskwy, organy prowadzące śledztwo zgodziły się na zmianę środka zapobiegawczego z aresztu na zakaz opuszczania miejsca zamieszkania. Nie jest wykluczone, że wpływ na tę decyzję miał Kreml.
Swietłana Dawydowa jest matką siedmiorga dzieci, z których najmłodsze ma dwa miesiące. Federalna Służba Bezpieczeństwa oskarżyła kobietę o to, że zdradziła swój kraj informując ukraińskich dyplomatów, iż Rosja wysyła swoich żołnierzy do Doniecka.
"To prowokacja i w dodatku złamanie prawa" - tak skomentował działania rosyjskich służb obrońca praw człowieka ze stowarzyszenia "Memoriał" Nikita Pietrow.
W jego ocenie, czyn Dawydowej nie narusza rosyjskiego prawa. "To jedynie romantyczny postępek, mający zapobiec wojnie" - tłumaczy Pietrow.
W obronie Dawydowej stanęli niezależni dziennikarze i grupa działaczy obywatelskich. Wysłali oni list do Władimira Putina z prośbą o wstawiennictwo.
Dziś rano list, z ponad 40 tysiącami podpisów, trafił na Kreml, a już wieczorem służby śledcze wyraziły zgodę na wypuszczenie Dawydowej z aresztu.