Wprawdzie minister obrony tego kraju, Eriksen Soereide, nie wskazała bezpośrednio Rosji jako źródła zagrożenia, podczas briefingu prasowego podkreśliła jednak, że "pod względem bezpieczeństwa sytuacja jest coraz trudniejsza, bardziej wymagająca i mniej przewidywalna". Tłumaczyła, że ma to konsekwencje dla sposobu organizacji norweskiej armii. Dodała, że nie identyfikuje obecnie żadnego konkretnego zagrożenia militarnego. Rządowy plan zakłada stacjonowanie uzbrojonego oddziału norweskiego wojska w pobliżu granicy z Rosją nad morzem Barentsa. Prócz inwestycji w uzbrojenie Oslo chce także wydłużenia z sześciu do 12 miesięcy służby wojskowej na niektórych posterunkach. Aby wprowadzić projekt w życie, mniejszościowy rząd norweski potrzebuje poparcia parlamentu. Jednak w sprawie militarnego wzmocnienia bezpieczeństwa północy kraju panuje, jak wskazują komentatorzy, powszechna zgoda. W czerwcu Rosja oświadczyła, że decyzja Norwegii o zwiększeniu liczebności stacjonujących na jej terenie amerykańskich marines pogorszy relacje między krajami i spowoduje wzrost napięcia na północnej flance NATO.