"<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> rozwinął przed swoim przeciwnikiem czerwony dywan: powiedział, że winę za złe relacje USA-Rosja ponosi głupota Ameryki i oczywiście śledztwo specjalnego prokuratora Roberta Muellera, a więc nie agresja Rosji w Europie Wschodniej. Po złożeniu samokrytyki Trump w najwyższych superlatywach pochwalił organizację piłkarskiego mundialu. Putin zaś przyjął to uniewinnienie i pochwały jako hołd, zresztą całe to spotkanie było dla niego prestiżową wygraną, i to nieobwarowaną warunkami wstępnymi" - wskazuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Jak ocenia gazeta, z "zadziwiającej podróży Trumpa do Europy", której spotkanie z Putinem było ostatnim etapem, w pamięci zapisze się, że: "obraził partnerów w NATO, a potem był pełen pochwał dla samego siebie, że najpierw upokorzył, a potem wychwalał premier Wielkiej Brytanii, że boksował się z Niemcami i ogłosił Unię Europejską wrogiem USA, że po raz kolejny" obrażał swojego poprzednika i Partię Demokratyczną, podczas gdy "dla siebie i Putina naturalnie zarezerwował inne epitety". "Ogromne zwycięstwo Putina" "Die Welt" zauważa z kolei, że wystąpienie Trumpa na konferencji prasowej po spotkaniu z Putinem "zawiera kilka dobrych wiadomości, przynajmniej w porównaniu z wcześniejszymi obawami ekspertów polityki zagranicznej i polityków w Europie", jednak mimo to "szczyt i wystąpienie Trumpa były katastrofą". "Całe to wydarzenie było ogromnym zwycięstwem Putina, przedłużeniem jego triumfu jako gospodarza mundialu. Trump doprowadził do częściowej rehabilitacji Putina na arenie międzynarodowej, mimo Krymu i dalszej rosyjskiej wojny na wschodzie Ukrainy oraz rosyjskich zbrodni wojennych popełnianych w Syrii" - wskazuje dziennik. Zaznacza, że Putin "niczego nie pragnął bardziej niż tego, by móc z USA rozmawiać jak równy z równym jak w czasach zimnej wojny i być postrzeganym jako najważniejszy przeciwnik przy rozwiązywaniu problemów świata". "To Trump bardziej zabiegał o Putina niż na odwrót" - ocenia "Die Welt", dodając, że choć szczyt nie wypadł tak źle, jak się obawiano, to "wzmocnił podejrzenia, że coś jest nie w porządku w poplątanym nastawieniu Trumpa do Rosji". "Mimo wszystko USA to nie Trump" "Tagesspiegel" pisze, że "od wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA skończyło się stabilne wcześniej zaufanie wiodących sił politycznych w Niemczech do wiarygodności sojusznika po drugiej stronie Atlantyku". "Trump nazywa UE przeciwnikiem, wręcz wrogiem USA, atakuje Niemcy i Unię z powodu ich gospodarczej siły i robi wszystko, by zarówno Niemcy, jak i Unię podzielić. Divide et impera - (...) tak prosta jest polityczna koncepcja tego prezydenta. A porozumienie z Rosją w kwestiach spornych na świecie Trump odczuwa jako szczególnie udane, jeśli ten 'deal' działa na szkodę Europy" - ocenia gazeta. "Mimo wszystkich wątpliwości Europejczycy nie mogą zapomnieć, że USA to nie Trump" - konkluduje "Tagesspiegel". "Bild" ocenia zaś, że "nie dziwi uwaga Putina o tym, że życzył sobie zwycięstwa Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, skoro ten na szczycie w Helsinkach publicznie zdyskredytował służby śledcze własnego kraju", prowadzące dochodzenie w sprawie domniemanej ingerencji Rosji w amerykańskie wybory.