Mimo że stogów pilnują nie tylko milicjanci, ale i mieszkańcy Pychan, pożary wybuchają z niezwykłą regularnością. Stogi płoną od czwartku do niedzieli i tylko w godzinach od 19 do północy. Ludzi mówią, że żyją jak na beczce z prochem. - Nie wiemy, czemu stogi są podpalane. Ja całymi nocami siedzę na czatach i pilnuję swojego - mówi jeden z mieszkańców Pychan. Białoruska telewizja STW poinformowała, że siano było ubezpieczone. Jest jednak problem. Muszą się znaleźć winni podpaleń, bo - jeśli okaże się, że pożary były "mistycznym zbiegiem okoliczności" - to właściciele spalonego siana nie dostaną odszkodowań.