"Poinformujemy społeczność międzynarodową o działaniach Rosji, które są jawną groźbą użycia siły wojskowej przeciwko jednostkom Sił Zbrojnych Ukrainy, rozmieszczonych na terytorium Ukrainy" - oświadczyła rzeczniczka ukraińskiej dyplomacji Mariana Beca w jednej ze stacji telewizyjnych. W rozmowie z gazetą internetową "Ukrainska Prawda" przekazała, że ukraińskie władze otrzymały z Moskwy w sprawie zaplanowanych manewrów kilka not i listów. "Było kilka not i listów od MSZ i Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, w których zaznaczano, że zaplanowane (przez Ukrainę) manewry naruszają suwerenność Rosji i prawo międzynarodowe. Wskazywano w nich także na gotowość udzielenia odpowiedzi na nasze ćwiczenia" - powiedziała Beca gazecie internetowej "Ukrainska Prawda". W czwartek i piątek ukraińska armia zamierza przeprowadzić nad swoimi wodami terytorialnymi na Morzu Czarnym ćwiczenia, podczas których chce przeprowadzić m.in. próby rakiet przeciwlotniczych. Armia nie ukrywa, że manewry te odbędą się w pobliżu zajętego przez Rosjan Krymu. Wcześniej ukraińskie media poinformowały o nocie rosyjskiego ministerstwa obrony, które ostrzegło attache wojskowego Ukrainy w Moskwie, że jeśli Kijów przeprowadzi koło Krymu ćwiczenia rakietowe, Rosjanie zestrzelą ukraińskie pociski i zaatakują ich wyrzutnie. Ukraińska armia odpowiedziała, że bez względu na te groźby manewry się odbędą. Należący do Ukrainy Krym przeszedł w ręce Moskwy po interwencji militarnej Rosji i referendum przeprowadzonym na półwyspie przez władze rosyjskie w marcu 2014 roku. Władze w Kijowie i Zachód nie uznały wyników tego plebiscytu za legalne. Zgodnie z prawem międzynarodowym Krym wciąż pozostaje terytorium ukraińskim. Z Kijowa Jarosław Junko