Morales ujawnił, że ambasador Hiszpanii w Wiedniu zaproponował mu "napicie się razem kawy" na pokładzie prezydenckiej maszyny. Austriacka agencja APA wskazuje, że Madryt zażądał inspekcji samolotu prezydenta Boliwii, czyniąc z tego warunek wydania zgody na przelot przez hiszpańską przestrzeń powietrzną. Prezydent Boliwii podkreślił, że nie mógł przystać na propozycję ambasadora, ponieważ oznaczała ona naruszenie prawa międzynarodowego. "Przecież nie jestem przestępcą" - powiedział. Austriackie media informują, że Morales zaproponował ambasadorowi filiżankę kawy, ale w wiedeńskim porcie lotniczym. Ostatecznie MSZ Hiszpanii poinformowało, że samolot Moralesa może przelecieć przez przestrzeń powietrzną tego kraju, z międzylądowaniem na Wyspach Kanaryjskich. Powodem Snowden? Samolot boliwijskiego prezydenta musiał w nocy z wtorku na środę lądować w Wiedniu, ponieważ kilka krajów europejskich odmówiło mu zgody na przelot przez swoją przestrzeń powietrzną. Nikt nie powiedział tego wprost, ale przypuszcza się, że było to związane z podejrzeniem, że na pokładzie może się znajdować Edward Snowden, który ujawnił skalę inwigilacji amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Morales zdecydowanie zaprzeczył, jakoby Snowden znajdował się na pokładzie jego samolotu. Mediom powiedział, że w ogóle go nie zna i że Snowden nie wystąpił o azyl w Boliwii. APA informuje, powołując się na rzeczniczkę ministra spraw zagranicznych Austrii Alexandra Spindeleggera, że za zgodą prezydenta Boliwii jego samolot przeszukali funkcjonariusze austriackiej służby granicznej. Na pokładzie oprócz Moralesa znajdowało się sześciu członków boliwijskiego rządu. Skontrolowano ich paszporty. Snowdena w samolocie nie było.