Rebelianci mordują pacjentów w Południowym Sudanie - alarmują Lekarze bez Granic. W ostatnim tygodniu w szpitalu w Malakal w Południowym Sudanie znaleziono co najmniej 14 ciał.
Lekarze bez Granic alarmują, że w istniejącym od 2011 roku Południowym Sudanie rebelianci plądrują szpitale, mordując pacjentów w ich łóżkach.
Palone są całe oddziały, grabiony jest sprzęt medyczny, a w jednym przypadku doszło nawet do zniszczenia całej placówki.
Jak informuje szef misji Lekarzy bez Granic, ataki na szpitale są jedynie częścią szerszego zjawiska: brutalnych ataków na miasta, bazary i budynki publiczne.
W ciągu ponad dwóch miesięcy walk między rebeliantami a siłami rządowymi, wspieranymi przez żołnierzy z sąsiedniej Ugandy, tysiące ludzi zabito a niemal 900 tysięcy zmuszono do opuszczenia domów.
Początkowo walczono jedynie w stolicy Sudanu Południowego, Dżubie. 15 grudnia doszło tam do starć, które rozszerzyły się między innymi na regiony wydobycia ropy naftowej.
Walki były następstwem zdymisjonowania w lipcu wiceprezydenta państwa Rieka Machara przez prezydenta Salvę Kiira.
Sudan Południowy odłączył się od Sudanu w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.