Firma Camelot, która prowadzi brytyjską loterię, przygotowywała się już na półroczną procedurę dociekań, kto z licznych chętnych do wygranej mówi prawdę. Tymczasem nieoczekiwanie ogłosiła, że już dokonała wypłaty, nie podając nazwiska zwycięzcy, który zastrzegł sobie anonimowość. Może to tylko oznaczać, że Camelot otrzymał autentyczny, nie budzący żadnych wątpliwości kupon z trafioną szóstką. Największy zawód spotkał 48-letnią mieszkankę Worcester, w zachodniej Anglii, która jako pierwsza zgłosiła się z wydobytym z wypranych dżinsów kuponem. Widniały na nim właściwe numery, ale zatarły się data i numer seryjny. Kupon mógł być autentyczny, ale pochodzić z innego losowania. Reszta zgłoszeń to najprawdopodobniej próby oszustwa.Już raz nie udało się stwierdzić, kto wygrał prawie 64 miliony funtów. Cała suma została wówczas przeznaczona na cele dobroczynne.