"Ktokolwiek roztrwoni fundusze publiczne i jest skorumpowany, przeleci się ze mną helikopterem do Manili, a ja go wypchnę, kiedy będziemy w powietrzu. Robiłem to już wcześniej, dlaczego miałbym tego nie zrobić ponownie" - oświadczył Duterte. Poproszony o komentarz w sprawie rzekomego wyrzucenia z helikoptera porywacza, rzecznik prasowy prezydenta Martin Andanar oznajmił stacji CNN, że "jeżeli prezydent tak powiedział, to tak było". To nie pierwszy przypadek, gdy Duterte przyznał się do zabicia człowieka. Na początku grudnia podczas forum biznesowego powiedział, że uśmiercił podejrzanego kryminalistę. Prezydent był również oskarżony o zabójstwo członka rządu, którego miał zastrzelić z uzi. Przypomnijmy, że Duterte to pomysłodawca samosądów na dilerach narkotykowych. W wyniku "apelu" prezydenta, na Filipinach śmierć poniosło blisko sześć tysięcy osób podejrzanych o sprzedawanie substancji odurzających. Duża część handlarzy narkotyków zginęła z rąk zwykłych obywateli. Pomimo kontrowersyjnych wypowiedzi i rosnącej liczby zabójstw, Duterte bije rekordy popularności. Jak wskazują sondaże, Filipińczycy popierają politykę prezydenta i ufają mu.