Duque wygrał wybory 17 czerwca, zdobywając w drugiej turze 54 proc. głosów. Pokonał kandydata lewicy Gustavo Petro (42 proc.) - byłego burmistrza Bogoty i lidera lewicowego ruchu Colombia Humana. Po ogłoszeniu wyniku wyborów Duque zapowiadał rewizję porozumienia pokojowego z 2016 r. z FARC, czyli z lewicowymi Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii. Zapewnienia te powtórzył w przemówieniu po wtorkowym zaprzysiężeniu. "Ze względu na szacunek dla Kolumbii wdrożymy środki naprawcze, aby zapewnić odpowiednią sprawiedliwość w naszym kraju. Wiarygodny proces naprawczy musi zostać umocniony całkowitym zaprzestaniem działań przestępczych i musi zostać przeprowadzony pod międzynarodowym nadzorem" - powiedział nowy prezydent Kolumbii. Jego zdaniem, kary za zbrodnie wojenne powinny być surowe. Porozumienie zamykające trwający niemal pół wieku konflikt, który pociągnął za sobą 220 tys. ofiar śmiertelnych i miliony wygnanych, jest uważane przez wielu Kolumbijczyków za kamień milowy w rozwoju kraju. We wtorkowym przemówieniu Ivan Duque ostrzegł także inne kraje regionu przed próbami wprowadzania reżimu. "W obronie demokratycznych wartości odrzucamy wszelkie formy dyktatury na kontynencie amerykańskim, potępiamy je i nie zamierzamy ich tolerować" - powiedział Duque. Jak pisze AFP, komentatorzy nie mają wątpliwości, że chodziło o prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro, który kilka dni temu uniknął w Caracas zamachu na jego życie. Wówczas Maduro oskarżył o atak ustępującego prezydenta Kolumbii Juana Manuela Santosa. Rząd Kolumbii określił te oskarżenia jako "absurdalne". Zaprzysiężenie Ivana Duque odbyło się na Placu Bolivar, w historycznej części stolicy Kolumbii - Bogoty.