Geibparwar, który stoi na czele ochotniczych sił Basidż, uznał tweet Trumpa skierowany do irańskiego prezydenta Hasana Rowhaniego za element wojny psychologicznej ze strony "szalonego prezydenta". Podkreślił też, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iran,gsbi,2646" title="Iran" target="_blank">Iran</a> "nigdy nie porzuci swoich rewolucyjnych zasad i wytrwa w oporze przeciwko ekspansjonistom, aroganckim mocarstwom i tyranom". Irańskie media poinformowały również w poniedziałek o rozpoczęciu masowej produkcji rakiet powietrze-powietrze średniego zasięgu o nazwie Fakur. Irański minister obrony generał Amir Hatami, obecny na uroczystości zorganizowanej z tej okazji, podkreślił, że są to pierwsze tego typu pociski w Iranie i w znacznym stopniu wzmocnią one możliwości obronne kraju. "Zgodnie z instrukcjami lidera Rewolucji Islamskiej ajatollaha Alego Chameneia Iran udzieli proporcjonalnej odpowiedzi na każde zagrożenie" - dodał Hatami. Tymczasem agencja AP w oparciu o rozmowy przeprowadzone z irańskimi dziennikarzami, politykami i ekspertami twierdzi, że Irańczycy uznają groźbę wojny za nierealną, ale obawiają się załamania irańskiej gospodarki pod wpływem inicjowanych przez USA sankcji. "To burza przed ciszą" - ocenił w rozmowie z Associated Press tę amerykańsko-irańską wojnę na słowa irański politolog Seid Leilaz. Dodał też, że według niego ani Iran ani żaden inny kraj nie jest zainteresowany eskalacją napięć w regionie. Agencja AP cytuje też przewodniczącego komisji ds. zagranicznych i bezpieczeństwa narodowego irańskiego parlamentu Heszmatollaha Falahatpiszeha, który ocenił, że przyczyną wojny na słowa między prezydentami Iranu i USA jest to, że "kanały dyplomatyczne między obydwoma krajami są zamrożone od dekad". Irański polityk dodał, że obecne niezadowolenie władz Iranu wynika z faktu, że "Trump odpowiedział na zaangażowanie dyplomatyczne Teheranu wycofaniem USA z porozumienia nuklearnego". W nocy z niedzieli na poniedziałek Trump umieścił na Twiterze następujący wpis: "Do irańskiego prezydenta Rowhaniego: niech pan już nigdy, przenigdy nie grozi Stanom Zjednoczonym, bo w przeciwnym razie poniesie pan takie konsekwencje, jakie dotychczas poniosło niewielu. (USA) nie są już krajem, który będzie znosił pana obłąkane słowa o przemocy i śmierci. Niech pan będzie ostrożny!".