Polacy zginęli próbując przekroczyć czechosłowacko-austriacką granicę, wzdłuż której rozpięte były zasieki drutu kolczastego podłączone pod prąd. W sumie na granicy śmierć poniosło ponad 300 osób, próbujących przedostać się na zachód Europy. Prokurator IPN Wojciech Pardyak, który prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Polaków, wyjaśniał podczas konferencji prasowej, że nie można wykluczyć postawienia przed sądem odpowiedzialnych za śmierć naszych rodaków. Prokurator tłumaczył, że sprawa została zakwalifikowana jako zbrodnia przeciwko ludzkości, a śledczy będą chcieli zarzucić sprawstwo kierownicze Lubomirowi Sztrougalowi, co nie wyklucza odpowiedzialności osób z niższego szczebla, np. dowódcy brygad czy żołnierzy, którzy podłączali prąd i realizowali działania w "formie bezprawnego rozkazu". Dziś materiały dotyczące śmierci 13 Polaków przekazała prokuratorom IPN dyrektor zarządzająca Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia Neeli Winkelmann, która podkreślała, że głównym odpowiedzialnym za śmierć ponad 300 osób, w tym Polaków, jest właśnie Lubomir Sztrougal. "Jest wiele osób odpowiedzialnych za ich śmierć, to wiele postaci w całym łańcuchu dowodzenia, który działał w komunistycznym reżimie - podkreślała Neeli Winkelmann. "Sprawcy tej zbrodni, mimo upływu wielu lat od upadku reżimu komunistycznego, nie stanęli jeszcze przed sądem. A osobą, która ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć polskich obywateli, którzy zginęli na granicy, jest Lubomir Sztrougal" - dodała. Polscy prokuratorzy chcą też przeprowadzić na terenie Czech poszukiwania szczątków Polaków. Dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Andrzej Pozorski powiedział, że jeżeli na podstawie przekazanych dokumentów uda się ustalić miejsca pochówku Polaków, to IPN wystąpi do władz Czech z prośbą o możliwość przeprowadzenia ekshumacji, identyfikacji oraz przywiezienia szczątków do Polski.Prokuratorzy IPN apelują zarazem do rodzin osób, które próbowały przedostać się na zachód przez granicę czechosłowacko-austriacką, by zgłaszały się do Instytutu Pamięci Narodowej. Chodzi zarówno o rodziny osób, które zginęły jak i tych, którym się udało uciec.