Prawie trzy lata temu samolot Malaysia Airlines o oznaczeniu lotu MH17 został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą. Zginęło wówczas 298 osób. Większość z nich pochodziła z Holandii. Z dotychczasowego śledztwa wynika, że samolot został strącony rakietą BUK, wystrzeloną z terenów kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów. Prokuratorzy poinformowali krewnych ofiar, że mają kłopoty z pozyskiwaniem danych od ukraińskich służb specjalnych, które zarejestrowały wiele rozmów telefonicznych tuż przed katastrofą. Dane te dotyczą jednak ukraińskiego bezpieczeństwa i nie są częścią dochodzenia MH17.Z kolei współpracę z Rosją śledczy nazywają "kłopotliwą". W 2014 roku prokuratorzy zażądali od Rosjan zapisów pracy ich radarów w rejonie katastrofy. Po dwóch latach Moskwa przekazała akta, ale dane były przedstawione z użyciem lokalnego oprogramowania i nie dostarczono nawet instrukcji obsługi.Holenderscy śledczy przyznają, że do zakończenia dochodzenia droga daleka. Kilka dni temu holenderskie rodziny ofiar zapowiedziały złożenie pozwu przeciwko Ukrainie. Krewni zarzucają władzom w Kijowie, że nie zamknęły przestrzeni powietrznej nad Donbasem, gdy było tam już wyraźnie niebezpiecznie.