Do incydentu doszło ok. godziny 5 rano czasu lokalnego. Jadący na motocyklu sprawcy rzucili granatem na jednej z głównych ateńskich arterii - tuż przed francuską ambasadą, która znajduje się naprzeciwko siedziby greckiego parlamentu.Funkcjonariusz policji, który stał na warcie przed głównym wejściem do placówki, został przewieziony do szpitala; odniósł jedynie lekkie obrażenia. Eksplozja spowodowała ponadto drobne uszkodzenia bramy prowadzącej do budynku.Dochodzenie w tej sprawie prowadzi specjalna brygada antyterrorystyczna. Policja podejrzewa, że sprawcami mogli być ekstremiści z lokalnego ruchu anarchistycznego, który regularnie przyznaje się do ataków wymierzonych w cele dyplomatyczne, polityczne czy gospodarcze; zamachy te nie powodują ofiar wśród ludzi.AFP zauważa, że reprezentanci Francji w Grecji bywają celem ataków ze strony anarchistów. Policja nie wyklucza również związku czwartkowego incydentu z uaktywnieniem się skrajnej prawicy we Francji dzień po zwycięstwie Republikanina Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Jeszcze przed ogłoszeniem ostatecznego wyniku Trumpowi zwycięstwa pogratulowała szefowa skrajnie prawicowego francuskiego Frontu Narodowego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marine-le-pen,gsbi,1072" title="Marine Le Pen" target="_blank">Marine Le Pen</a>.Do incydentu doszło na niespełna tydzień przed wizytą w Atenach prezydenta USA Baracka Obama.