Jak ocenia "FT" w poniedziałkowym artykule redakcyjnym, atak na Memoriał potwierdza słowa George'a Orwella: "kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość, a kto rządzi teraźniejszością, ten ma władzę nad przeszłością". Memoriał - przypomina "FT" - to w pierwszym rzędzie organizacja, która "stara się upamiętnić (...) tych, którzy zostali zabici, uwięzieni, wysłani do obozów pracy i wygnani za czasów komunistycznych". Prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> "chce wzmocnić swą kontrolę nad teraźniejszością i przyszłością Rosji, uciszając głos tej organizacji w sprawie przeszłości kraju" - dodaje dziennik. Przypomina między innymi, że to z inicjatywy Memoriału w Moskwie stanął pomnik pamięci ofiar gułagu; jest to kamień z Wysp Sołowieckich, "który stoi teraz w pobliżu moskiewskiej siedziby KGB - dawnego pracodawcy Putina". "Celem Putina i jego ideologów nie jest całkowita rehabilitacja Stalina. Obawiają się jednak oni przywiązania Memoriału do prawdy historycznej tak samo, jak nie lubią ujawniania (przez tę organizację) naruszeń praw człowieka w dzisiejszej Czeczenii" - podkreśla "FT". Działalność Memoriału pokazuje bowiem "niebezpieczeństwo, widoczne w Rosji od czasów Iwana Groźnego (...) - skoncentrowania zbyt wielkiej władzy w rękach jednego człowieka i jego popleczników". "Nic nie ilustruje lepiej zanikającej pod rządami Władimira Putina przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego niż ofensywa władz przeciwko Memoriałowi" - uważa "Financial Times". I podsumowuje: "presja na Memoriał wskazuje na pogardę dla wspólnych wartości ludzkich (...). Atak na organizację i jej działalność reasumuje to, co najbardziej naganne".