Sąd wymierzył karę za niedopełnienie formalności związanych z dwoma protestami - w Wersalu 22 grudnia ubiegłego roku i 2 stycznia na paryskich Polach Elizejskich. Eric Drouet - jako organizator - miał nie złożyć deklaracji zgłoszeniowej w prefekturze. Za to prokuratura zażądała dla niego kary miesiąca więzienia w zawieszeniu i mandatu w wysokości 500 euro. Jednak Eric Drouet, mieszkający pod Paryżem 34-letni kierowca ciężarówki zaprzecza, by pełnił przypisywaną mu rolę organizatora protestów "żółtych kamizelek". Przed sądem przedstawił się jedynie jako ich rzecznik, choć na jego apele w mediach społecznościowych, mobilizujące do uczestnictwa w manifestacjach, odpowiadały tysiące osób. Adwokat rzecznika żółtych kamizelek, mecenas Kheops Lara zapowiedział apelację od wyroku, a sam proces nazwał politycznym. "Tym wyrokiem skazującym chce się zrobić przestępcę ze zwykłego obywatela, który chce manifestować" - mówił prawnik. Eric Drouet nie stawił się na ogłoszenie wyroku. Ma jednak przed sobą kolejne batalie sądowe. Na 5 czerwca wyznaczono rozprawę, podczas której ma odpowiedzieć między innymi za nielegalne noszenie broni podczas manifestacji 22 grudnia. Protesty zwolenników tak zwanych żółtych kamizelek trwają z różnym nasileniem od 17 listopada zeszłego roku. Manifestanci co sobotę wychodzą na ulicę większych miast. Przed dwoma tygodniami protesty miały szczególnie burzliwy przebieg - zwłaszcza w Paryżu, gdzie w obrębie Pól Elizejskich ich uczestnicy wyrządzili wiele szkód materialnych. Po tym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Francji zapowiedziało zaostrzenie zasad manifestacji oraz surowsze kary dla wandali. Jutro "żółte kamizelki" wyjdą na ulice po raz dwudziesty.