Autor komentarza Reinhard Veser uznał na wstępie za bardzo trafną niedawną wypowiedź niemieckiego ministra, że dzisiejsza sytuacja polityczna jest bardziej niebezpieczna niż w czasach zimnej wojny."Niestety między tą oceną a działaniami podejmowanymi przez Steinmeiera w minionych miesiącach istnieje głęboka przepaść" - twierdzi komentator. "Zarówno on sam, jak i inni czołowi socjaldemokraci propagują jako wzór dla dzisiejszej polityki receptę z czasów zimnej wojny: +Ostpolitik+ (politykę wobec Wschodu) z lat 70. ubiegłego stulecia" - czytamy w komentarzu. Odwołanie się do czasów, gdy SPD odnosiła wielkie sukcesy wyborcze, zapewne mile łechce dumę partii, lecz jest niebezpieczne jako pomysł przestarzały - ocenia Veser. "We wrażliwej na takie treści niemieckiej opinii publicznej podsycane jest złudzenie, że wystarczy tylko złożyć rosyjskiemu kierownictwu odpowiednie oferty, aby doszło do ponownego zbliżenia. W ten sposób debata przybiera całkowicie błędny obrót i zamiast podlegać rzeczywistości, staje się krainą pobożnych życzeń" - pisze komentator. Na dowód, że pojednawcze niemieckie inicjatywy kończą się fiaskiem, Veser przytacza niedawną propozycję rozbrojeniową wysuniętą przez Steinmeiera. Pod koniec sierpnia minister, powołując się właśnie na Brandta (kanclerza RFN w latach 1969-1974), zaproponował podjęcie dialogu z Rosją o kontroli zbrojeń konwencjonalnych. Zamiast uścisnąć wyciągniętą dłoń, MSZ w Moskwie "wymierzyło Steinmeierowi dyplomatyczny policzek", oświadczając, że nie ma zamiaru podejmować dialogu na ten temat. Sukces niemieckiej polityki wschodniej w latach 70. był możliwy, gdyż kierownictwo sowieckie zainteresowane było utrzymaniem status quo - tłumaczy Veser. Kreml zrozumiał w połowie lat 60., że na dłuższą metę nie będzie w stanie stawić czoła Zachodowi w dziedzinie gospodarki i technologii. Wobec powtarzających się buntów Moskwa zdawała sobie sprawę, że może utrzymać swój blok tylko za pomocą siły - czytamy w komentarzu. Veser zaznacza, że niemiecka "Ostpolitik" była od początku "dwuznaczna" - przyczyniała się co prawda do utrzymania pokoju i ułatwiała kontakty międzyludzkie, ale równocześnie jej fundamentem było "zachowanie stabilności dyktatur po drugiej stronie żelaznej kurtyny". Autor komentarza podkreśla, że istotną różnicą między późnym ZSRR a reżimem Władimira Putina jest to, iż ten ostatni "nie chce utrzymać strefy wpływu, lecz chce ją odzyskać". "Programem Kremla jest dziś rewanżyzm, a nie stabilność" - twierdzi Veser. W pokojowej rywalizacji Rosja stoi na przegranej pozycji, dlatego Putin próbuje osłabić przeciwników od wewnątrz, występuje w agresywny sposób i wykazuje większą niż Zachód gotowość do ryzyka i przemocy. Wśród przykładów Veser wymienia wojny na Ukrainie i w Syrii, głosy Kremla "w tonie graniczącym z pogróżkami" o rosyjskim arsenale atomowym, a także rozmieszczenie Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim. Veser przestrzega SPD, że już raz w przeszłości przegapiła moment na zmianę warunków swojej polityki wschodniej - w latach 80., gdy powstała Solidarność. "Wtedy bardzo to zaszkodziło jej wizerunkowi w Europie Środkowo-Wschodniej. Jeżeli jej dawne złudzenia staną się elementem dzisiejszej polityki wschodniej, to straty będą znacznie większe niż wtedy" - ostrzega Veser na łamach "FAZ". Z Berlina Jacek Lepiarz