Jak podała egipska policja, do zdarzenia doszło w pobliżu szkoły, w prowincji Fajum, na zachód od Kairu. W Egipcie dochodzi do ataków bombowych, od kiedy obalono prezydenta Mohameda Morsiego w 2013 roku. Są one jednak wymierzone głównie w siły bezpieczeństwa. Zdarza się jednak, ze dotykają cywili. W zeszłym tygodniu dwie osoby zginęły po tym, jak zamachowcy podłożyli bombę przy wejściu do młodzieżowego centrum rozrywki w na przedmieściach Kairu. Jak pisze AFP, “improwizowane" ładunki wybuchowe mają spowodować chaos i zakłócić działanie służb publicznych w Kairze i okolicznych prowincjach. Zwykle powodują drobne uszkodzenia. "Lepiej przygotowane" ataki wymierzone są głównie w rządowych pracowników. Dochodzi do nich przeważnie na terenie niespokojnego Półwyspu Synaj. Tam siły bezpieczeństwa próbują walczyć z coraz bardziej niebezpiecznym ugrupowaniem Ansar Beit al-Maqdis, egipską gałęzią organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie (IS). Członkowie grupy twierdzą, że ich ataki kierowane są tylko do pracowników ochrony w odwecie za brutalne represje rządu, który obwiniają za "setki zabitych i tysiące uwięzionych" Dziś dwóch podejrzanych o taki atak zostało aresztowanych. Jak podał egipski minister spraw zagranicznych, policja zatrzymała dwóch z trzech mężczyzn, którzy, jadąc na motocyklach, ostrzelali wejście do kongijskiej ambasady. Ranili pilnujących jej funkcjonariuszy. Trzeci podejrzany zbiegł.