W niedzielnym referendum w sprawie postulatu większej autonomii w Wenecji Euganejskiej wzięło udział 60 proc. uprawnionych; w Lombardii natomiast 40 proc., ale tam nie obowiązywał próg ważności referendum. Władze obu regionów mówią, że będą zabiegać o realizację tych żądań. Głosowanie miało symboliczny charakter i nie było wiążące. Referendum konsultacyjne rozpisały władze obu regionów wywodzące się z prawicowej, niechętnej władzom centralnym, Ligi Północnej, która domaga się większej autonomii, przede wszystkim finansowej. Mieszkańcy odpowiadali na pytanie, czy chcą, aby władze regionalne miały większą swobodę w podejmowaniu decyzji i zarządzaniu. Sukces ogłosił przewodniczący władz Wenecji Euganejskiej Luca Zaia, z Ligi Północnej. "To historyczny wynik"- powiedział. Gubernator Lombardii Roberto Maroni stwierdził zaś: "Teraz jednoczymy siły o batalię stulecia". W komentarzach podkreśla się, że głosowanie nie doprowadzi do żadnej secesji i nie należy go porównywać z referendum w Katalonii. Konsultacje miały ważny aspekt polityczny. Władze obu regionów zapowiadały wcześniej, że chcą wykorzystać ewentualny korzystny dla nich wynik jako argument w rozmowach z rządem w Rzymie na temat większej autonomii, zwłaszcza fiskalnej. Mają do tego prawo, bo konstytucja przewiduje, że wszystkie regiony mogą prosić rząd o większe kompetencje w różnych kwestiach. Według ustawy zasadniczej, po zawarciu porozumienia z rządem w Rzymie w tej sprawie, musi ono jeszcze zostać zaaprobowane przez obie izby parlamentu absolutną większością głosów. "Rząd gotów jest rozpocząć rozmowy"- zadeklarował po obu referendach podsekretarz stanu do spraw regionów w rządzie centralnym w Rzymie Gianclaudio Bressa.