Tysiące przeciwników prezydenta-elekta Donalda Trumpa wyszły na ulice kilkunastu miast w Stanach Zjednoczonych. Spłonęła flaga Stanów Zjednoczonych oraz kukła - podobizna Trumpa. Jest ok. 20 rannych i ok. 30 aresztowanych.
Na nowojorskim Manhattanie kilka tysięcy osób przeszło ulicami Midtown pod wieżowiec Trump Tower na Piątej Alei. Policja poinformowała o aresztowaniu 15 osób w tym miejscu. Setki innych demonstrantów, które zebrały się w jednym z nowojorskich parków krzyczały: "To nie jest mój prezydent".
Policja poinformowała, że w Oakland w Kalifornii około 7 tysięcy demonstrantów zablokowało ruch uliczny. Protestujący rzucali butelkami i petardami w funkcjonariuszy, palili kosze na śmieci, odpalali fajerwerki i tłukli witryny sklepów. Kilku funkcjonariuszy zostało rannych, spłonęły 2 policyjne radiowozy. Policjanci odpowiedzieli gazem łzawiącym.
W centrum Chicago pod wieżowcami należącymi do prezydenta-elekta zebrało się kilka tysięcy osób, które śpiewały: "Nie dla Trumpa! Nie dla Ku Klux Klanu! Nie dla rasistowskich USA". Po drugiej stronie budynku zwolennicy prezydenta-elekta zorganizowali kontrprotest. Policjanci zamknęli główne drogi w centrum miasta.
Niezadowolenie z wyboru Donalda Trumpa na prezydenta manifestowały również setki osób w Filadelfii, Bostonie, Portland i Oregonie, gdzie z powodu protestów doszło do opóźnień na dwóch liniach kolejowych. W Oregonie spalono flagę Stanów Zjednoczonych, a w stolicy Teksasu - Austin na ulice wyszło według policji około 400 demonstrantów.
W Los Angeles ponad 5 tysięcy protestujących zablokowało ruch uliczny. Demonstranci spalili dużą podobiznę głowy Donalda Trumpa. 13 osób aresztowano. Wielu z protestujących stanowili uczniowie i studenci. Demonstranci protestowali przeciwko zapowiadanej przez Trumpa podczas kampanii wyborczej budowie muru na granicy z Meksykiem.
Kilkaset osób zebrało się również na czuwaniu przy świecach przed Białym Domem w Waszyngtonie. Jak mówili demonstranci, w ten sposób potępiają Trumpa za rasizm, seksizm i ksenofobię.
Policja twierdzi, że z protestami dotyczącymi wyników wyborów, nie były związane wydarzenia w Seattle. Doszło tam do strzelaniny, w której rannych zostało kilka osób.
Sam prezydent-elekt ani jego przedstawiciele nie wypowiedzieli się dotąd w sprawie tych protestów.
Donald Trump został wczoraj wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych. Uzyskał 290 głosów elektorskich, a jego kontrkandydatka, demokratka Hillary Clinton 232 głosy.