Na pytanie, jakie groźby w otoczeniu Chorwacji uważa za największe, odpowiedziała: "To polityczna niestabilność Bośni i Hercegowiny, która jako kraj nie jest jeszcze politycznie samodzielna. Działają tam bowiem rozbieżne siły. Jedna z części składowych BiH - Republika Serbska niedawno zorganizowała referendum o +święcie narodowym+. To jednak mógłby być pierwszy krok do organizacji kolejnych tego typu głosowań, z których jedno mogłoby dotyczyć niezależności Republiki Serbskiej". Chorwacka prezydent uważa, że jeśli dojdzie do przeprowadzenia takiego referendum, natychmiast pojawią się reakcje roszczeniowe drugiej autonomicznej części BiH - federacji muzułmańsko-chorwackiej. "W takim przypadku mamy potencjalny nowy konflikt. Mając na uwadze, że Rosja jest zaangażowana w wojnę hybrydową i że istnieją silne powiązania między prezydentem Republiki Serbskiej Miloradem Dodikiem i Rosją, możliwy jest rosyjski wpływ w tym kraju poprzez organizowanie dostaw broni, taktykę, aktywność wywiadowczą, informację i dezinformację, kampanię" - ostrzegła Grabar-Kitarović. Republika Serbska we wrześniu zorganizowała referendum, w którym mieszkańcy zdecydowali, że będą obchodzić święto narodowe 9 stycznia, bo właśnie wtedy w 1992 roku proklamowana została jednostronnie Republika Serbska, a niedługo później rozpoczęła się wojna w BiH. Referendum zorganizowano, mimo że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a> BiH ogłosił pod koniec 2015 roku, że świętowanie tego dnia jest dyskryminujące wobec pozostałych grup narodowych Bośni i Hercegowiny. Chorwacka prezydent dodała, że źródłem niestabilności w BiH jest również radykalizacja muzułmanów, do której dochodzi z powodu ingerowania innych krajów nie tylko w politykę, lecz także w sposób życia w tym kraju. Podkreśliła, że ważne jest utrzymanie stabilności islamskiej wspólnoty zarówno w BiH, jak i Chorwacji. "W Chorwacji mamy niewielką, ale wspaniałą wspólnotę islamską, która odizolowała wszystkich radykałów i zintegrowała się z chorwackim społeczeństwem" - zaznaczyła. Kolinda Grabar-Kitarović udzieliła wywiadu magazynowi "Defense News" przy okazji Halifax International Security Forum - spotkania dotyczącego globalnego bezpieczeństwa, które w zeszłym tygodniu odbyło się w Kanadzie. Grabar-Kitarović wzięła udział w panelu o konieczności istnienia NATO. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chorwacja,gsbi,2724" title="Chorwacja" target="_blank">Chorwacja</a> weszła do Sojuszu w 2009 roku, a Grabar-Kitarović od 2011 r. była jednym z asystentów ówczesnego sekretarza generalnego Andersa Fogha Rasmussena. Chorwacka polityk potwierdziła, że w celu wzmocnienia sił NATO na granicy z Rosją Zagrzeb wyśle w przyszłym roku na Litwę jeden oddział wojska wchodzący w skład niemieckiego kontyngentu. "Byłoby lepiej, gdyby do tego nie musiało dojść, ale niestety doszło. Ludzie potrzebują jasnych sygnałów, a w tym przypadku jest nim obecność wojsk na tamtym terenie" - powiedziała prezydent Chorwacji. Mimo tego oraz "atmosfery, jaką tworzą <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> i Kreml" - oświadczyła pani prezydent - należy przekonywać Rosję, że to rozlokowywanie wojsk "nie jest skierowane przeciw Rosji, ale chodzi o obronę terytorium NATO". Z Zagrzebia Goran Andrijanić