W trakcie postępowania śledczy ustalili, że Niemcow mógł zostać zastrzelony, ponieważ wspierał satyryczny francuski magazyn "Charlie Hebdo", znany z publikacji kontrowersyjnych karykatur proroka Mahometa. Do zabójstwa Niemcowa przyznał się już jeden z domniemanych ekstremistów. "Oficjalna wersja śledztwa jest absurdalna. W mojej opinii to nic więcej tylko rezultat politycznego rozkazu z Kremla - mówi w rozmowie z agencją AFP Ilja Jaszyn, przyjaciel Niemcowa, współzałożyciel opozycyjnego ruchu Solidarność. Zdaniem Jaszyna Niemcow "nigdy nie wypowiadał się negatywnie o islamie" i rzadko krytykował islamistów, którzy przeprowadzili w styczniu ataki w Paryżu, m.in. na redakcję "Charlie Hebdo". W niedzielę o zabójstwo Niemcowa oskarżeni zostali Zaur Dadajew i Anzor Gubaszew. Wraz z trójką innych podejrzanych przebywają obecnie w areszcie. Dadajew przyznał się do zbrodni. "Spełniają się nasze najgorsze przeczucia: zabójca został aresztowany, ale zleceniodawca pozostanie na wolności" - komentuje zatrzymanie Dadajewa i jego kompanów Jaszyn. 55-letni Borys Niemcow został zastrzelony 27 lutego wieczorem przed murem Kremla. Opozycjonista był jednym z najgłośniejszych krytyków prezydenta Władimira Putina. Zarzucał mu zwłaszcza agresywną politykę wobec Ukrainy. W latach 2011-2012 Niemcow był jednym z organizatorów protestów w Moskwie po wygranych przez Putina i kontrolowaną przez niego Jedną Rosję wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Niemcow, jeden z przywódców Republikańskiej Partii Rosji - Partii Wolności Narodowej (Parnas), otwarcie wspierał prozachodnie władze w Kijowie i był atakowany za tę postawę przez rosyjskie media państwowe. Komitet Śledczy FR rozważa kilka motywów zbrodni, w tym taki, że zabójstwa dokonano, by oczernić Putina.