Dwoje małych dzieci zginęło, a troje zostały ciężko rannych po tym, jak samochód wjechał w budynek szkoły w Sydney. Świadkowie i służby ratunkowe donoszą o chaosie, który panował na miejscu zdarzenia.
Do tragedii doszło około godz. 9:45 w szkole podstawowej Banksia Road Public School w Sydney. Auto wjechało w drewniany budynek krótko po rozpoczęciu lekcji. W momencie zdarzenia w klasie przebywało ponad 20 uczniów.
Do szpitala przetransportowano pięcioro dzieci. Dwóch ośmiolatków zmarło, a trzy dziewczynki są poważnie ranne. Pozostałym 17 uczniom i nauczycielce służby ratownicze udzieliły pomocy na miejscu zdarzenia.
Samochodem marki Toyota Kluger kierowała 52-letnia kobieta, która nie odniosła żadnych obrażeń. Zatrzymano ją na przesłuchanie oraz przebadano na obecność alkoholu i narkotyków.
Zdaniem policji, wypadek był nieumyślny. "Nie mamy do czynienia z celowym działaniem. Trwa śledztwo w sprawie wypadku" - poinformował w rozmowie z "The Sydney Morning Herald" policyjny komisarz Stuart Smith.
Kobieta została oskarżona o spowodowanie śmierci poprzez niebezpieczną i nieodpowiedzialną jazdę samochodem. Zawieszono jej prawo jazdy. Jak donosi ABC News, została wypuszczona po wpłaceniu kaucji. Rozprawę w sądzie wyznaczono na 29 listopada.
Świadkowie i służby ratunkowe opisywały, że na miejscu zdarzenia panował chaos. W akcji ratunkowej uczestniczyło 16 karetek pogotowia.