- Na razie żyję i nie jestem za granicą - oznajmił w piątek (14 sierpnia) białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka. Dodał, że tego rodzaju plotki "rozkręcają świadomi", czyli przeciwnicy jego rządów. Skrytykował strajki i protesty w przedsiębiorstwach na Białorusi, które rozpoczęły się w czwartek (13 sierpnia).
- Wszyscy walczą teraz o rynki, żeby wcisnąć traktor i coś tam jeszcze. Jeśli się zatrzymamy, to już nie rozkręcimy naszej produkcji. (...) Ludziom trzeba to wytłumaczyć - chcecie, to protestujcie, chcecie pracować - pracujcie - powiedział Łukaszenka.
Zdaniem białoruskiego prezydenta w kraju trwają próby podburzania "zespołów pracowniczych". Podkreślił, że należy im wyjaśnić, jakie mogą być konsekwencje strajków, a mianowicie, że wycofanie się białoruskich producentów wzmocni konkurentów.
W czwartek do ulicznych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich dołączyli pracownicy wielu przedsiębiorstw państwowych. W piątek protesty są kontynuowane.
Z Mińska Justyna Prus