Szczyt G7 był niewątpliwie ważnym wydarzeniem w polityce międzynarodowej. Media na całym relacjonowały przemówienia uczestników i analizowały potencjalne skutki podjętych decyzji. Nieoczekiwanie, numerem jeden minionego szczytu G7 stał się premier Kanady, Justin Trudeau. I to nie tylko z powodu ostrych słów, które pod jego adresem skierował prezydent USA Donalda Trump, ale przez... brwi. A konkretnie jedną, opadającą, prawdopodobnie odklejającą się brew. Wideo ze szczytu, na którym premier Kanady opowiada o rozmowach z przywódcami błyskawicznie zrobiło furorę w mediach społecznościowych. Jak podaje "Daily Mail" najprawdopodobniej to wina oświetlenia lub kwestia ustawienia kamery, co potwierdzają zdjęcia z wydarzenia zrobione z innej perspektywy. Jednak na rozpowszechnianym w sieci nagraniu, gdy Justin Trudeau mówi, można odnieść wrażenie, że brew dosłownie "spadnie mu na oczy". Nawet jeśli to wina oświetlenia, internauci nie zawiedli i pokazali swoją kreatywność w dociekaniu prawdy, komentowaniu i poszukiwaniu przyczyn ewentualnej wpadki. I tak np. ktoś donosi, że to wszystko wina stresu po spotkaniu z Trumpem: Nawet były gubernator Arkansas, Mike Huckabee, odniósł się do sprawy: Dyskusja rozgorzała także wśród polskich użytkowników Twittera: A na Twitterze powstało nawet konto o nazwie "Brwi Trudeau".