Mieszkańcy Nowego Jorku są poruszeni historią 8-letniego Tylera, który wrócił do płonącego domu po niepełnosprawnego dziadka.
Chłopiec wyrwał się z rąk ciotki, gdy razem z sześcioma członkami rodziny wychodzili z płonącego budynku i pobiegł po staruszka.
"Gdy go znaleźliśmy, leżał na łóżku razem z dziadkiem. Próbowali dostać się do okna" - relacjonowała matka dziecka.
"Jedyne, co trochę pociesza, to że mój synek nie odszedł sam, tylko z dziadkiem, którego kochał. Przeszli razem na drugą stronę. Dwaj najlepsi przyjaciele" - dodała matka 8-latka.